czwartek, 29 sierpnia 2013

Strajk

Już od dawna nie zgłaszałam żadnych specjalnych pretensji do życia. Pora to zmienić. Ponieważ jestem przykładną matką-Polką i żoną-Polczyną, bladym niedzielnym świtem zabrałam się ambitnie do wykonywania planu obiadowego. Farsz pieczarkowy miałam przygotowany, należało go wrazić w środek pierogów. Ciasto zrobiłam błyskawicznie i z szerokim uśmiechem na ustach, bo już sobie wyobrażałam tę niebiańską przyjemność pożerania potrawy, ale w trakcie masowej produkcji odkryłam, że mam w sobie podłą sabotażystkę. Odezwała się mianowicie moja, ostatnio cokolwiek zlekceważona, wątroba. Tak się odezwała, że mnie zgięło i nabrałam nietypowego koloru wiosennej zieleni (chyba, że to jakieś kosmiczne geny dały o sobie znać). I zapodała komunikat, że właśnie okopała się na styropianie brzusznego wnętrza i ogłasza strajk protestacyjny. Skakać przez płot nie będzie, ale swoje postulaty ma. Resztę pierogów lepiłam z głuchą boleścią w duszy i świadomością, że ja ich jeść nie będę. Życie nie jest sprawiedliwe i mnie osobiście to się nie podoba.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz