Harry Paget Flashman jest przystojny według wszystkich wskazań aktualnej mody lat 40-tych XIX wieku. Wysoki, dobrze zbudowany, silny, świetnie jeździ konno, umie prowadzić elegancką konwersację, ma zdolności do języków, znakomicie wygląda w eleganckim mundurze... Jest gentlemanem w każdym calu. Poza tym ma też szereg innych zalet takich jak: lenistwo, upodobanie do alkoholu, brak poszanowania dla najdrobniejszych chociażby zasad przyzwoitości. Uwodzi żony kolegów z korpusu oficerskiego, bije kobiety i służbę, gardzi wszystkim, co nie angielskie (ale Anglikami też gardzi i nie bez racji), zdradza i wykorzystuje prawie każdego, kto ma nieszczęście mu zaufać, woli żyć na cudzy koszt, kłamie, jeśli ma w tym chociażby minimalną korzyść, bez wahania ucieka z pola bitwy (ale zawsze przy tym wygląda jak bohater) a jego tchórzostwo jest tak żenujące, że nawet wrogów wprawia w zakłopotanie. Kto go poznał, ten nieuchronnie zastanawia się, dlaczego taką łachudrę nosi święta ziemia... Poza tym akceptuje siebie takiego jakim jest, prezentuje raczej cyniczny stosunek do świata i dzięki temu osiąga szczęście w życiu, powodzenie oraz szacunek w oczach ludzi, którzy powszechnie uważają go za bohatera... a on nie wyprowadza ich z błędu przyjmując hołdy z pokorą i wdziękiem.
George MacDonald Fraser nie tyle stworzył co rozwinął postać Flashmana, na podstawie antybohatera z "Tom Brown's School Days" Thomasa Hughesa. Uczynił go starym weteranem wielu wojen tej epoki, otoczył podziwem współczesnych... a powieść to właśnie pamiętniki znakomitej postaci, tak charakterystyczne dla epoki wiktoriańskiej.
Za powieścią Frasera stoi bardzo długa tradycja: od Komedii pomyłek poczynając poprzez powieści awanturnicze, sowizdrzalskie, satyryczne i heroikomiczne aż do Szwejka i Paragrafu 22. Mamy tu do czynienia z klasyczną i prastarą koncepcją powieści jako zwierciadła wędrującego ludzkimi drogami - z tym, że tutaj zwierciadło okropnie się pokrzywiło i pokazuje obraz mocno przegięty.
Flashman opowiada barwnie, wydarzenia i ludzi przedstawia z brutalną szczerością - doskonale wie, kim jest, nie próbuje się wybielać ani usprawiedliwiać. Ma też jasne i nienaruszalne zasady etyczne... a że jest to moralność Kalego? Jemu to nie przeszkadza, zresztą bawi się w moralizatora nie oszczędzając siebie samego... Z całą pewnością jest przeciwieństwem takich plebejskich bohaterów jak Richard Sharpe czy bohaterowie powieści Clavella. W ogóle jest przeciwieństwem jakiegokolwiek mężczyzny godnego zaufania - kobietę prędzej sprzeda byle komu niż zapewni minimum wygód. Dzięki szczęściu wychodzi cało z najgorszych tarapatów... bo tak można nazwać loch żądnego zemsty afgańskiego księcia... a potem zostaje ogłoszony bohaterem narodowym przez ludzi, którzy nie mają pojęcia, o czym mówią.
Przygody Flashmana są ciągiem zbiegów okoliczności miotającym anty-herosa po najbardziej niebezpiecznych sytuacjach, po dworach, sztabach i tajnych misjach a także... rynku małżeńskim Anglii i Szkocji. I okazuje się, że ten bufon i łajdak doskonale sobie z nimi radzi (chociaż odnosi sukcesy w sposób sprzeczny z jakimkolwiek bohaterstwem), chociaż wkoło ludzie o wiele dzielniejsi od niego padają jak muchy. Charakteryzuje ludzi złośliwie i wnikliwie, z ciętym dowcipem trafia we wszystkie słabości - zna się na tym, gdyż sam jest jedną wielką słabością, wadą i pozorem. Tak samo opowiada o wydarzeniach, w których bierze udział a świat w relacji Flashmana zdejmuje maskę: przygody strachliwego oficera wciąż pokazują, jak daleko leży szacunek od zasługi, jakimi krętymi ścieżkami spaceruje chwała... a wszystko to barwnie, dowcipnie i ... mądrze.
Harry Flashman wie, jakim jest łajdakiem. Ale równocześnie uważa się za ideał brytyjskiego gentlemana, a ogół społeczeństwa podziela tę opinię. A zatem... może to prawda? Może ten system wartości ucieleśnia właśnie Flashman? Może to on jest ucieleśnieniem naszej kultury a inni są dzikusami, prymitywami, odrzutami na drodze rozwoju ludzkości? Świat, w którym żyje, opiera się na pozorach i kłamstwie, bohater zginie - świnia się wybroni, trudne sytuacje najlepiej załatwia się przekupstwem (a raczej niedotrzymaną obietnicą przekupstwa - po co tracić pieniądze?) i tak ma być. Taki jest porządek tego świata.
Epoka królowej Wiktorii to czas budowy Imperium Brytyjskiego, czas budowania prestiżu angielskiej kultury. Czas, kiedy Anglicy nadali ton naszemu światu.
Myślicie, że ten prestiż minął? A w jakim języku zaprogramowano wasz komputer?
(PO)