czwartek, 29 sierpnia 2013

Nieszczęśliwe pomidory

Samokrytycznie stwierdzam, że chyba się nie nadaję do życia w rodzinie. Miesiąc temu do domu zjechało Dziecko, które ambitnie i w pocie czoła pisze pracę magisterską, co pochwalam i czemu próbuję nie przeszkadzać, co jest dużym utrudnieniem dla istoty gadającej do kota i do siebie. W poniedziałek w domowe pielesze trafił Mąż, albowiem uznał, że "home, sweet home" będzie najlepszym lekarstwem na rozterki egzystencjonalne. Oboje w zasadzie nie sprawiają kłopotu (bywają nawet niekiedy pomocni), domagając się jedynie pożywienia. Kuchnia mnie nie przeraża i gotować lubię, jednakowoż dobiegające zza okna łomoty (ocieplanie bocznej ściany bloku) plus zagęszczenie ludzkie w domu powodują, że o ile serce rade by dogodzić rodzinie, to mózg nie nadąża i płata figle. Dziś poszłam do zieleniaka, bo zamarzyło mi się uhonorować moją ukochaną dwójkę zupą pomidorową. Po drodze mózg mi się zawiesił nad ponurym rozmyślaniem o jadłospisie na kolejne dni (co, jak powszechnie wiadomo, stanowi udrękę każdej normalnej niewiasty) i żal mi się siebie zrobiło, że taka nieszczęśliwa kobita ze mnie. Z tym nieszczęściem w głowie wlazłam do sklepu, a ponieważ było w nim pusto, dopadła mnie ekspedientka, nie dając czasu na oprzytomnienie. Czym mogę służyć? - zapytała grzecznie. Mój w dalszym ciągu rozżalony mózg podał komunikat w trybie natychmiastowym: - Pół kilo nieszczęśliwych pomidorów poproszę. Ekspedientka popatrzyła na mnie podejrzliwie i zapytała z niedowierzaniem: - Jakich?! Mózg się zdenerwował i wyjaśnił zjadliwie: - Pomidory na zupę są przeważnie gorszej jakości. Myśli pani, że jest im z tego powodu przyjemnie? Nie, proszę pani. One są z pewnością głęboko nieszczęśliwe. I ja poproszę pół kilo tych nieszczęśliwych pomidorów. - A kiedy dziewczę trwało w osłupieniu, mój cholerny mózg obiecał łaskawie: - Będą miały przyjemną śmierć. Moja rodzina uwielbia zupę pomidorową.
Jeszcze nigdy w życiu nie zostałam tak szybko obsłużona. Podejrzewam, że przez najbliższe tygodnie swój ulubiony sklep będę mijać w pośpiechu. Co do mózgu, to muszę pomyśleć. Całkiem go w domu zostawiać nie mogę, bo przestanę działać. Musze się jakoś z nim dogadać, bo mnie w końcu zamkną, a rodzina zostanie pozbawiona kucharki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz