Grażyna Strumiłowska: Wzięłam do ręki "Performens" z przekonaniem, że będzie to następna obyczajowa powieść, z zakresu tzw. "kobiecej literatury", oczywiście bez pejoratywnego podstekstu, a tymczasem trafiłam na książkę niesamowitą, z najwyższej półki. Napisałaś ją jako bardzo młoda kobieta. Skąd pomysł?
Karolina Wilczyńska: No, nie taka znowu bardzo młoda Pomysł chyba wziął się z mojej wrodzonej przekory. Nastała moda (która do pewnego stopnia nadal trwa) na powieści typu "wyjechała z miasta na wieś, a potem żyli długo i szczęśliwie". Poczułam potrzebę poprowadzenia scenariusza nieco inaczej. Co nie znaczy, że nieszczęśliwie. Jednak z pewnością nie cukierkowo.
Grażyna Strumiłowska: Cukierkowo na pewno nie. Wprowadziłaś niesamowity klimat, przy wolno toczącej się akcji, barwnych opisach codzienności, zaskoczyłaś cmentarzem dla dusz żyjących ludzi. Myślę, że niewiele osób w ten sposób spojrzało by na głębię człowieka. Ta powieść jest bardzo dojrzała. Ja jednak będę drążyć. Skąd pomysł na ten cmentarz?
Karolina Wilczyńska: Sam cmentarz przyszedł mi do głowy... na cmentarzu. Odwiedzałam grób dziadka, który był dla mnie bardzo ważną osobą. Siedząc na ławeczce zauważyłam, że chociaż cmentarz jest pozornie miejscem kojarzącym się ze śmiercią, to ogromna ilość zieleni i spokój przyciąga ptaki, zwierzęta i ludzi. Dzięki temu cmentarz staje się pełen życia. A zaraz potem przyszło mi do głowy, że w miejscach, gdzie pozornie jest życie - miastach, wsiach - jest wielu ludzi, którzy psychicznie się poddali, zrezygnowali z marzeń i tylko funkcjonują fizycznie. I w gruncie rzeczy należą się im symboliczne groby. No, tak to właśnie było z cmentarzem.
Grażyna Strumiłowska: Niesamowite. "Performens" jest powieścią dla ludzi myślących, a jednocześnie dla każdego. Moim zdaniem w każdym z nas z biegiem lat umiera część duszy, czyli jak to określiłaś, marzeń. Ja bym jeszcze dodała wiarę i nadzieję.
Karolina Wilczyńska: Wydaje mi się, że każdy czytelnik znajdzie w "Performensie" coś dla siebie. Można poprzestać na wierzchniej warstwie, czyli samej historii, która opisałam. Jeżeli ktoś jednak ma ochotę na refleksję i zechce wejść głębiej w to, co chciałam przekazać - znajdzie przesłanie o nadziei, o tym, że warto podejmować próby realizowania marzeń. A szczególnie dociekliwy czytelnik znajdzie z pewnością coś jeszcze.
Grażyna Strumiłowska: Odnoszę wrażenie po przeczytaniu "Performensu", że jesteś osobą bardzo wrażliwą. Niełatwo chyba się z tym żyje.
Karolina Wilczyńska: Masz rację, jestem osobą wrażliwą, szczególnie na problemy, że tak to nazwę, duszy. Obserwuje ludzi, ich zachowania, reakcje i czasami jest mi bardzo smutno. Staram się pomagać, dlatego założyłam fundację, zajmuję się także pomocą psychologiczną. Wiem, że świata nie naprawię, ale chcę dołożyć choćby cegiełkę do tego, żeby stał się lepszy. Ale masz rację - nie jest łatwo.
Grażyna Strumiłowska: Odnoszę wrażenie, że jesteś osobą bardzo tajemniczą. Czytelnicy na Twojej stronie widzą zdjęcie pięknej kobiety i właściwie nic więcej. Może przybliż nam Karolinę Wilczyńską.
Karolina Wilczyńska: Cóż, trochę prawdy w tym jest. Cenię sobie prywatność. A druga sprawa, że nie bardzo umiem mówić o sobie. Troszkę na swojej stronie jednak zdradzam. A co mogę do tego dodać? Chyba to, że jestem taką samą kobietą jak większość - kocham swoją rodzinę, rozpieszczam psa, staram się pogodzić pracę z życiem prywatnym i jeszcze znaleźć trochę czasu na swoje pasje. Marzę o domu z tarasem, na którym mogłabym pisać.
Grażyna Strumiłowska: Jesteś wspaniałą osobą. A zdradź nam najbliższe plany literackie, bo jestem pewna, że wszyscy z niecierpliwością czekamy na Twoją nową powieść.
Karolina Wilczyńska: Dziękuję za tyle ciepłych słów o mnie Co do moich planów, to na razie nie mogę powiedzieć nic konkretnego. Mam gotową jedną powieść, duga jest w trakcie pisania, trzecia właśnie powstaje w mojej głowie. Kiedy jednak będzie je można przeczytać - nie wiem. Jednak kiedy tylko będą jakieś konkrety - natychmiast o tym poinformuję.
Grażyna Strumiłowska: Wobec tego czekamy. Jeżeli pozwolisz to teraz chciałabym poznać Karolinę Wilczyńską prywatnie. O jednym marzeniu już powiedziałaś i wszyscy życzymy Ci tego domu z tarasem. A jeszcze o czym marzy Karolina?
Karolina Wilczyńska: O zdrowiu rodziny, spokoju, braku trosk materialnych. Nic nadzwyczajnego. A najbardziej szalonym marzeniem jest to o napisaniu bestsellera. No widzisz, wyszło szydło z worka - jestem próżna i marzę o sławie
Grażyna Strumiłowska: Bez przesady. Książka, do której wracasz?
Karolina Wilczyńska: Są dwie. "Przeminęło z wiatrem" i "Mistrz i Małgorzata" - obie dają mi siłę w trudnych momentach.
Grażyna Strumiłowska: Miejsce, do którego wracasz?
Karolina Wilczyńska: Jest takie miejsce niedaleko Kielc, w którym spędziłam wiele czasu w dzieciństwie. Tam też poznałam mojego męża. Mam ogromny sentyment do tej miejscowości i właśnie tak kiedyś stanie mój domek z tarasem. Kiedy tam wracam, ładuję akumulatory, odpoczywam, wyciszam się…
Grażyna Strumiłowska: Zwierzęta w Twoim życiu?
Karolina Wilczyńska: Zwierzęta są dla mnie bardzo ważne. Miałam do tej pory dwa psy: jednego znalazłam w kontenerze na śmieci, drugiego wykupiłam od napotkanego pijaczka. Po drodze była też myszka, której nie akceptowały inne, bo nie była biała lecz brązowa. Odgryzły jej łapkę i trzeba było się nią zająć. Miałam też złote rybki - trzy, po jednej dla każdego członka rodziny. I każdy swojej powiedział w tajemnicy życzenie. Wyobraź sobie, że wszystkie życzenia się spełniły. Teraz mieszka z nami jamnik z mezaliansu (rasowa mamusia, nieznany tatuś), którego uratowaliśmy przed uśpieniem. Traktujemy go jak członka rodziny i chociaż jest chory (alergia, padaczka) to nigdy nie zamienilibyśmy go na innego. Jak widzisz, zwierzęta są obecne w moim życiu i jestem pewna, że tak pozostanie.
Grażyna Strumiłowska: Cieszę się. Ulubiona potrawa?
Karolina Wilczyńska: Tu mam kłopot. Przyznaję, że lubię dobrze zjeść. Preferuję kuchnię tzw. tradycyjną, co może nie jest dietetyczne i super zdrowe, ale za bardzo poprawia mi samopoczucie. Trudno mi wybrać jedno ulubione danie. Mogę powiedzieć tyle, że jeśli ktoś chciałby mnie zaprosić na obiad to powinien to być raczej dobry kawałek mięsa niż kiełki i warzywa na parze
Grażyna Strumiłowska: Jedno życzenie do złotej rybki?
Karolina Wilczyńska: Zdrowie. Z resztą sobie poradzę.
Grażyna Strumiłowska: I na koniec parę słów do swoich czytelników.
Karolina Wilczyńska: Dziękuję tym, którzy już sięgnęli po moje książki. Pozostałych zachęcam. A wszystkim w ogólności życzę, żeby poznali i pokochali siebie, odnajdując swoją wyjątkowość, bo to klucz do szczęścia.
Grażyna Strumiłowska: Dziękuję za wywiad, za poświęcony czas i za "Performens".
Karolina Wilczyńska: Dziękuję również. Było mi bardzo miło być Twoim gościem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz