poniedziałek, 30 września 2013

Pięć pytań do pisarza - Romuald Pawlak


1. Najważniejsze spotkanie z drugim człowiekiem.

W życiu - wiele, ciężko określić, które ważniejsze. W życiu pisarza - dwa.
Pierwsze korespondencyjne, wymiana listów z Januszem A. Zajdlem. Młody byłem, niewychowany (dziś bym tego nie zrobił), wysłałem mu rękopis opowiadania - autentycznie rękopis, na kartkach z zeszytu. Odpisał mi, udzielił kilku rad, ale nie one były najważniejsze, tylko jego słowa, że nawet taki autor jak on czegoś nie umie i wciąż ma wątpliwości, wciąż się uczy. To mnie popchnęło do pracy nad własnym pisaniem, bardzo zmotywowało. No i to spotkanie ma konsekwencje: kiedy tylko mogę, pomagam innym autorom. Spłacam dług, a może kontynuuję postawę wartą wcielania w życie.
Drugie spotkanie - z Martą Tomaszewską, pisarką dla dzieci. Koniec lat osiemdziesiątych, miałem już pierwsze opowiadania opublikowane, ale wahałem się, czy pisać, czy jestem wystarczająco dobry, a ona mnie popychała do przodu. Potem - kiedy się spotykaliśmy od czasu do czasu - zaczęła mnie namawiać na pisanie dla dzieci. Długo uważałem, że nie umiem. Ale kiedy się przełamałem i napisałem "Miłka z Czarnego Lasu", a książka zdobyła nagrodę IBBY, na rozdaniu nagród powiedziała mi z uśmiechem: - A nie mówiłam, panie Romku? Jako pisarka, jako osoba była dla mnie wzorem.


2. Książka, do której wracasz.


Nieodwołanie "Mistrz i Małgorzata". Książka bez dna, można ją czytać na różne sposoby, pełna postaci żywych, pełna fantazji, szaleństwa, a zarazem do bólu przemyślana i intelektualnie "pełna".


3. Twoje miejsce na ziemi.


Nie mam, chociaż są miejsca, do których lubię wracać, ale chyba bardziej niż na miejsca, jestem nastawiony na ludzi. Lubię rozmawiać, słuchać cudzych opowieści, jeśli poznawać miejsca - to przez pryzmat ludzkich losów. Chociaż jest pewien piaszczysty skrawek nad Bałtykiem, do którego bardzo lubię wracać, choćby myślami.


4. Twoje największe marzenie.


Móc robić swoje, czyli pisać, bez użerania się z wszelkimi niewygodami rynku wydawniczego. Najlepiej w jakimś zielonym zakątku, gdzie są cisza i spokój, bo np. irytuje mnie ostatnio wycinanie drzew, żeby zrobić parkingi. Móc pisać i publikować rzeczy, które mam w głowie, a które na dzisiejszym rynku nie mają szans dotrzeć do czytelników. Ale nie jest to coś, co mi spędza sen z powiek. Ja jestem raczej zwolennikiem działania - staram się realizować swoje marzenia choćby w skali mikro. To też ważne.


5. Zwierzę, które odegrało najważniejszą rolę w Twoim życiu.


Kiedyś myślałem, że kot - piękny czarnowłosy kocur o zielonych oczach, dachowiec Maciek, którego przyniosłem do domu na rękach, jak miał może sześć tygodni. I wciąż ma moje serce, bo to był kot niezwykły, zaprzeczający stereotypowi, że te stworzenia nie są mądre i wierne. Nauczył mnie też kociego poczucia humoru - kto się z tym zetknął, ten wie, że koty je mają. Jednak - i nie dlatego, że mam go teraz, tylko z powodu intensywności kontaktów - pierwsze miejsce zajmuje pies. Konkretnie, czarnowłosy pudel, Miłek, który wywrócił mój świat do góry nogami. To Jekyll i Hyde w jednym ciele, momentami pies genialny, momentami mocno wkurzający, ale - ma osobowość. Pokazał mi, że jeśli będziemy obaj starali się nawiązać kontakt, to dobrze na tym wyjdziemy. To zabawne, bo ja trochę się przy nim "spsiłem", używam jego języka i gestów, a on "zludział", wie, że czasem trzeba do człowieka zagadać po ludzku Poważniej mówiąc, staram się "zobaczyć" nasz świat jego oczyma. Mam wrażenie, że zmieniło to trochę moją perspektywę postrzegania świata. Stał się bardziej skomplikowany, ale niektóre rzeczy i zachowania odnalazły swój sens, przedtem słabiej dostrzegalny. Obserwując go, paradoksalnie dużo się dowiedziałem o ludziach. A najbardziej o tym, dlaczego jest najważniejszy, niech świadczy fakt, że kolejna książka, którą napisałem dla dzieci, jest o psie. I to jest już któraś tam książka, w której jednym z bohaterów jest to zwierzę

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz