wtorek, 24 września 2013

Pięć pytań do pisarza - Iwona Mejza


1. Najważniejsze spotkanie z drugim człowiekiem.

- Najważniejsze spotkanie z drugim człowiekiem jeszcze chyba przede mną. Spotkałam na swojej drodze wielu fantastycznych, wyjątkowych ludzi. Wielu z nich miało wpływ na moje życie, pozostawiło po sobie ślad. Wielu już nie żyje. Osobą, która miała największy wpływ na mnie ( trudno jednak mówić o spotkaniu, to był kontakt stały) była moja babcia Tekla. To ona uczyła mnie pisać i czytać, to ona od niechcenia rzucała łacińskie sentencje i gotowała najlepsze potrawy. Po prostu zawsze była.

2. Książka, do której wracasz.

- Od wielu lat, systematycznie wracam do "Lesia" Joanny Chmielewskiej. Gdy nachodzi mnie chandra, gdy potrzebuję uśmiechu mimo wszystko, gdy jest naprawdę źle. A gdy "Lesiu" to za mało, sięgam po jedyny poradnik, który potrafi pomóc bez zbytniego moralizowania i odwoływania się do mojej podświadomości. To "Jak przestać się martwić i zacząć żyć" Dala Carnegie. Zawsze stawia mnie na nogi.

3. Twoje miejsce na ziemi.

- Tu i teraz. Nie szarpię się, nie szukam, żyję.

4. Twoje największe marzenie.

- Móc w spokoju robić to co lubię, czyli pisać. I oczywiście pokój na świecie. To chyba najważniejsze dla wszystkich i bardzo trudne do zrealizowania.

5. Zwierzę, które odegrało najważniejszą rolę w twoim życiu.

- U nas w domu zawsze były zwierzęta. Pies Szatan, który był wiecznym uciekinierem i pozwalał kurom w swojej budzie znosić jajka. Pierwsza Stella, owczarek podhalański, przywieziona przez wujka Mariana za pazuchą kurtki, maleńka biała kulka. I druga Stella, przylepa jakich mało. I oczywiście koty i najważniejszy wśród nich - Bartuś. Mieszkał ze swoją siostrą Miki i mamą Kubusią. Razem przez całe życie. Odszedł 19.10.2010 roku, brakuje mi go każdego dnia. Ukochany pieszczoch, kot-czarodziej, przy którym w niepamięć szło zło całego dnia. Wystarczyło, że się przytulił. Bartusia opisałam w książce "Wyszedł z domu i nie wrócił". Tak jak on książkowy Bartuś lubi sernik i wylizuje budyń z kremówek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz