wtorek, 27 sierpnia 2013

Wywiad z Jolantą Kwiatkowską


WYWIAD, a właściwie bardzo trudna rozmowa z Jolą Kwiatkowską, za którą powinnam dostać medal. Zresztą sami przeczytajcie.

G.S. Jolu, skąd wziął się pomysł na napisanie pierwszej książki?
J.K. Nie wiem, więc odpowiem tak jak odpowiedziałam pierwszy raz słysząc to pytanie. Z pustej głowy. Wiesz, jak człowiek ma pusto w głowie to mu głupio, więc żeby się trochę dowartościować, pomyślałam: "Z pustego to i Salomon nie naleje" ale ja nie jestem Salomonem, więc mogę spróbować. Usiadłam i pisałam. O czym? O tym, co najprościej. O swoim życiu. Gdy zapisałam 300 stron, przeczytałam i zrozumiałam, że o sobie pisze się najtrudniej. Plik skasowałam i tak moja pierwsza książka poszła w niebyt.

G.S. Szkoda, ale z Jesiennym koktajlem już było inaczej, książka została wydana i co najważniejsze dostrzeżona przez czytelników
J.K. "Jesienny koktajl" powstał na "zamówienie" mojej córki. Powiedziała: "Mamcik napisz coś takiego od siebie dla mnie. Żebym czytając, rozmawiała z Tobą". No i tak powstała receptura jesiennego koktajlu, który zaleciłam Jej i wnukom pić codziennie i jak najczęściej.

G.S. Ja czytając tę książkę, też miałam wrażenie, że rozmawiam z Tobą i razem smażymy placki i pieczemy szarlotkę. Ale potem napisałaś następne powieści i wreszcie ostatnią Przewrotność dobra. Zaskakuje mnie Twoja znajomość psychiki ludzkiej, ta ogromna wiarygodność bohaterów
J.K. Jestem..... no jestem "młoda Inaczej" i jak u każdego z nas, raz miałam pod górkę, raz z górki. Zawsze byłam otwarta na ludzi. Umiałam słuchać, stąd tez wiele historii poznawałam i dziś zawsze mówię, że życie pisze najbardziej zaskakujące scenariusze. Według mnie nikt nie ma tyle wyobraźni , i tyle różnorodności ile los, czasami chichoczący, a niekiedy życzliwie uśmiechnięty.
 
G.S. Nie wiem, czy słusznie, ale mam wrażenie, że najbliższa Ci jest chyba Przewrotność dobra. Ona jest inna niż poprzednie Twoje powieści
J.K. Tak. Historia Doroty to nawet dla mnie było zaskoczenie. Przy porządkach włączam telewizor. I przez kilka dni moje uszy wychwytywały same okropieństwa newsowe. Położyłam się i kipiałam: złością, wściekłością i bezradnością. Nie mogąc zasnąć, wstałam, usiadłam do komputera i spisywałam wszystko to, co opowiadała mi Dorota. A ona stała przy mnie i kontrolowała czy przypadkiem nie zmieniam słów, nie łagodzę wydźwięku, nie próbuję "Zaklajstrować" tego, co i mnie przerażało
Gdy spisałam całą jej historię, wydrukowałam i dałam kilku osobom do przeczytania. Za ich podpowiedzią powysyłałam do wydawców. I albo martwa cisza, albo kilka miłych słów okraszających: "Nie wydamy".

G.S. W Przewrotności dobra trochę igrasz z czytelnikiem, czasami wprowadzasz sielankowy nastrój, żeby potem... ale nie będziemy zdradzać zakończeni
J.K. Gdy zaczęły do mnie dochodzić sugestie bym złagodziła, wycięła, polukrowała - wiedziałam, że musze o nią walczyć. Im dłużej to trwało tym bardziej ja upewniałam się, że muszę o nią walczyć. A każda książka to jak "dziecko". Czyli wszystkie kochasz, ale to któremu jest ciężko z jakiś powodów - kochasz inaczej.

G.S. Odważne stwierdzenie w kontekście powieści o losach Dorotki
J.K. Tzn.

G.S. Nie rozumiem co znaczy kochać inaczej
J.K. Zaraz na przykład masz dwoje dzieci. Jedno super uzdolnione, śliczne, zgrabne i łatwo dające się lubić , a drugie natura nie obdzieliła w zewnętrzne przymioty za to dala mu serce i rozum. To pierwsze - na starcie ma otwierane drzwi. Przed tym drugim - często te drzwi się zamykają bez jednego słowa.

G.S. Ale to nie jest kochanie inaczej

J.K. Grażynko - tobie kochanie inaczej od razu się kojarzy.

G.S. To jest trudniejszy start. Kojarzy mi się z kochaniem życzeniowym, wymagającym

J.K. Tak ale właśnie to dziecko kochasz inaczej z większą troską z większym bólem serca i z większą niepewnością o jego losy.

G.S. Jolu w Przewrotności dobra są dość śmiałe sceny erotyczne, a jednak nie przekraczają granic dobrego smaku. Wiem od pisarzy, że to są najtrudniejsze sceny. Jak to się dzieje, że Tobie nie sprawiają trudności

J.K. Śmiałe sceny? Dlaczego? Śmiałe , według mnie, to są na filmach, w internecie na Sou tubie, w czasopismach - a tu. Tu było coś za coś. Jak często w życiu, tylko nie lubimy o tym mówić - za to robić, to już różnie. Grażynko bo się za bardzo rozgadam.

G.S. Jak zwykle Jola dajesz wymijające odpowiedzi. Jesteś osobą, która z jednej strony coś tam o sobie pisze, ale tak naprawdę trudno Cię rozszyfrować, jesteś tajemnicza
J.K. Nie , nie jestem tajemnicza. Tylko jak mogę mówić o sobie, gdy jest mnie tak wiele. Już mówiłam nieraz, że ja, zaimek osobowy, liczba pojedyńcza to tylko teoretyczna nauka. W życiu nie ma Ja. Jest Ja zwielokrotnione i wiekiem, i okolicznościami. Ja- takie jakie pokazujemy ludziom też nie jest to samo. Np. gdy ja jest urzędniczką to jest bardzo ważne - JA. Gdy z urzędniczki robi się petentem - to już jest malutkie -ja. We mnie, jak w każdym, jest ich bardzo dużo. To widziane oczami mojej babci, rodziców, męża, dzieci i znajomych. I jeszcze jest to jedno - ja, które jest tylko moje i to może rzeczywiście jest tajemnicze. 

G.S. Jola skończyłyśmy na Twojej tajemniczości, a teraz chciałabym parę prywatnych pytań.

J.K. Grażynko ja mam sklerozę juz nie pamiętam co ja tam powypisywałam, dobra słucham prywatnie.

G.S. Jola Kwiatkowska bardziej prywatnie. Kilka krótkich pytań. Ulubiony autor
J.K. Nie mam. Mówiłam ze na takie nie odpowiadam.

G.S. Jak lubisz spędzać wolny czas.
J.K. Jak wygląda wolny czas.

G.S. Zabiję Cię, otruję jak do mnie przyjdziesz.
J.K. Ja jestem wiedźma na mnie trucizna nie działa.

G.S. Cechy charakteru, które najbardziej cenisz u ludzi.
J.K. Jedna – charakter

G.S. Ja też jestem, więc spreparuję taką co podziała. Jolka odpowiadaj mi, a nie, na to nie, jak Ci może odpowiadać charakter, a jak ktoś jest zwyrodnialcem, też ma charakter i Ci odpowiada.
J.K. Charakter cechuje się cechami człowieka lub ludziowego zwierzęcia. Słucham, patrzę i oceniam: człowiek czy kreatura człowieczeństwa.

G.S. Miejsce, o którym marzysz.
J.K. Nieprawda. Nie ludziowego zwierzęcia, bo obraziłabym zwierzęta. Przepraszam wszystkie czworonogi, dwunożne i beznożne też. 

G.S. Aha, zmień te zwierzęcia, nie obrażaj zwierząt.

J.K. Wyprzedziłam Cię.

G.S. No, teraz to miejsce.
J.K. Nie mam takiego, bo cieszę się z każdego, w którym dane mi lub mogę by "A mnie się marzy kurna chata" i "Mój ten kawałek podłogi" to właśnie jest TO. czego chcieć więcej?

G.S. Marzenie, takie skryte.
J.K. Gdy wyjawię, skrytka będzie pusta. Wystarczy, że konto puste.

G.S. Jednak otruję.
J.K. Obiecanki cacanki. Przecież odpowiadam. Grzeczna jestem. Nic - to czasami więcej niż coś.

G.S. To może parę słów do czytelników.
J.K. Kochani czytelnicy. W pierwszych słowach mojego "listu" donoszę , że jestem zdrowa czego i Wam życzę. I proszę, gdy spotkacie gdzieś moją mamę, to powiedzcie Jej, że kieszonkowe już wydałam. Pozdrawiam Was - ja, czyli Jola, czyli autorka tego i owego.

G.S. Jolu, a co sądzisz o stronie Książka zamiast kwiatka.
J.K. Po pierwsze podoba mi się nazwa strony. Po drugie - sama chciałabym dostawać książkę zamiast kwiatka ( no może, przynajmniej czasami książkę i kwiatek). Po trzecie - bardzo cenię tych ludzi , którzy propagują czytelnictwo. Ad rem Podoba mi się.

G.S. I ostatnie pytanie, myślę, że od zaciekawi wszystkie Panie. Co robisz, że masz taką wspaniałą figurę, oczywiście jeżeli to nie tajemnica.
J.K. Nie, nie tajemnica. Nie jem tzn. "wpycham w siebie" tyle, żeby żyć.
Oooo pytałaś o moje marzenie? Zapomniałam, ze marzę by wynaleźli tabletki zamiast schabowego, ziemniaków okraszonych słoniną, kapusty zasmażanej i tortu. Łyknęłabym i miała z głowy.

G.S. Ale smaki by Ci umknęły, a chyba ten zmysł posiadasz.
J.K. Nie jestem pewna, chyba nie posiadam Albo mój zmysł smaku jest wybiórczy odróżnia smak wina i dobrej nikotyny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz