Swojskie CIA
Dziś
na chwilę błysnęło słońce, cieplej jakby i deszcz podał tyły, więc
znajome mi z widzenia kraśniczanki zajęły swoje ulubione miejsca
widokowe. Dzielę owe niewiasty na dwie kategorie. Pierwsza, zwana przeze
mnie kokoszkami, zalega przyblokowe ławki, zasiada na nich godnie i
patrzy. Czujnie i zachłannie, bo nigdy nie wiadomo, co za chwilę się
wydarzy. Kokoszki są bezcenne - zawsze wiedzą, kto wchodzi do klatki,
jak jest ubrany i co ma za uszami. Kategoria druga to poduszkowce. W
bloku naprzeciwko mam jednego tylko, ale na mieście w ciepły dzień
występują częściej. Widywany przeze mnie poduszkowiec jest płci
żeńskiej, gabaryty ma obfite wszędzie i zalega położoną na parapecie
poduszkę (łokciami głównie), albowiem lubi wygodę. Z pewnością widok ma
pełniejszy niż kokoszki, ponieważ podgląda świat z wysokości swojego
piętra. Od czasu do czasu poduszkowiec, zmęczony swoją wartą, popija coś
z kubka, ewentualnie uzupełnia niedobory pożywienia w organizmie, nie
opuszczając posterunku. Właściwie trochę zazdroszczę. I kokoszkom i
poduszkowcowi. Wszak, nie ruszając się z miejsca, wiedzą wszystko o
wszystkich podczas, gdy ja z podsłuchanych po drodze do sklepu
pojedynczych wypowiedzi mozolnie klecę swoje historie. Gdybym
dysponowała większą dozą cierpliwości, byłoby mi łatwiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz