czwartek, 29 sierpnia 2013

Swojskie CIA

Dziś na chwilę błysnęło słońce, cieplej jakby i deszcz podał tyły, więc znajome mi z widzenia kraśniczanki zajęły swoje ulubione miejsca widokowe. Dzielę owe niewiasty na dwie kategorie. Pierwsza, zwana przeze mnie kokoszkami, zalega przyblokowe ławki, zasiada na nich godnie i patrzy. Czujnie i zachłannie, bo nigdy nie wiadomo, co za chwilę się wydarzy. Kokoszki są bezcenne - zawsze wiedzą, kto wchodzi do klatki, jak jest ubrany i co ma za uszami. Kategoria druga to poduszkowce. W bloku naprzeciwko mam jednego tylko, ale na mieście w ciepły dzień występują częściej. Widywany przeze mnie poduszkowiec jest płci żeńskiej, gabaryty ma obfite wszędzie i zalega położoną na parapecie poduszkę (łokciami głównie), albowiem lubi wygodę. Z pewnością widok ma pełniejszy niż kokoszki, ponieważ podgląda świat z wysokości swojego piętra. Od czasu do czasu poduszkowiec, zmęczony swoją wartą, popija coś z kubka, ewentualnie uzupełnia niedobory pożywienia w organizmie, nie opuszczając posterunku. Właściwie trochę zazdroszczę. I kokoszkom i poduszkowcowi. Wszak, nie ruszając się z miejsca, wiedzą wszystko o wszystkich podczas, gdy ja z podsłuchanych po drodze do sklepu pojedynczych wypowiedzi mozolnie klecę swoje historie. Gdybym dysponowała większą dozą cierpliwości, byłoby mi łatwiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz