Tego autora właściwie nie trzeba rekomendować. Bardzo mnie cieszy, że Jan Grzegorczyk postanowił powrócić do mojego ukochanego bohatera Wacława Grosera. W tej powieści po wypadku w Alpach Groser trafia na protestancką parafię, prowadzoną przez polaka Mateusza. Z pozoru sielskie miasteczko położone wśród bajkowego krajobrazu. Ale tylko pozornie. Okazuje się, że sama parafia i mieszkańcy Judenfeldu mają głęboko skrywane tajemnice. Autor nawiązuje w swojej powieści do tematu nazizmu, problemu rozliczania się z często koszmarną przeszłością. Przeszłością oprawców i ofiar. Bardzo trudny i kontrowersyjny temat, ale pisarz jak zwykle świetnie sobie z nim poradził. Pokazał wielu ludzi, ale przede wszystkim człowieka z jego słabościami, pychą, strachem, zakłamaniem i dobrem. Bo Jan Grzegorczyk to specjalista od odkrywania prawdy psychologicznej o ludziach. Człowiek najbardziej fascynuje autora. Jednocześnie akcja powieści toczy się współcześnie. Mnie urzekły rozmowy Grosera z żoną Mateusza Agnieszką, jej wspomnienia o emigracji na fali stanu wojennego. Powieść jest wielowarstwowa, niejednoznaczna, chwilami wstrząsająca ale i z elementami humoru. Zmusza do przemyśleń, refleksji. Jest doskonale napisana, prostym, lekkim językiem, więc czyta się wspaniale. LEKTURA OBOWIĄZKOWA.
Książka zamiast Kwiatka jest stroną promującą polską literaturę, na której zamieszczane są informacje o książkach, recenzje, wywiady z autorami, informacje o nich, zdjęcia.
Strony
- Aktualności
- Kontakt
- O Kawiarence
- KZK na Facebooku
- Opowieści z Kraśnika
- Kawa z Iwoną
- Wywiady
- Konkursy
- Zwierzaki
- Pięć Pytań Do Pisarza
- Czat z Autorami
- Z opowieściami pod górkę
- Osiem zdań...
- Wydawcy
- Pisarze gotują
- Patronaty
- Ranking redaktorów - najlepsze książki miesiąca
- Czytane Kotem. I nie tylko...
- Księgarenka
- Czas relaksu, relaksu...
- Recenzje
wtorek, 27 sierpnia 2013
JAN GRZEGORCZYK "JEZUS Z JUDENFELDU"
Tego autora właściwie nie trzeba rekomendować. Bardzo mnie cieszy, że Jan Grzegorczyk postanowił powrócić do mojego ukochanego bohatera Wacława Grosera. W tej powieści po wypadku w Alpach Groser trafia na protestancką parafię, prowadzoną przez polaka Mateusza. Z pozoru sielskie miasteczko położone wśród bajkowego krajobrazu. Ale tylko pozornie. Okazuje się, że sama parafia i mieszkańcy Judenfeldu mają głęboko skrywane tajemnice. Autor nawiązuje w swojej powieści do tematu nazizmu, problemu rozliczania się z często koszmarną przeszłością. Przeszłością oprawców i ofiar. Bardzo trudny i kontrowersyjny temat, ale pisarz jak zwykle świetnie sobie z nim poradził. Pokazał wielu ludzi, ale przede wszystkim człowieka z jego słabościami, pychą, strachem, zakłamaniem i dobrem. Bo Jan Grzegorczyk to specjalista od odkrywania prawdy psychologicznej o ludziach. Człowiek najbardziej fascynuje autora. Jednocześnie akcja powieści toczy się współcześnie. Mnie urzekły rozmowy Grosera z żoną Mateusza Agnieszką, jej wspomnienia o emigracji na fali stanu wojennego. Powieść jest wielowarstwowa, niejednoznaczna, chwilami wstrząsająca ale i z elementami humoru. Zmusza do przemyśleń, refleksji. Jest doskonale napisana, prostym, lekkim językiem, więc czyta się wspaniale. LEKTURA OBOWIĄZKOWA.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz