poniedziałek, 29 grudnia 2014

Pisane psem i kotem - Teoria drzemki (Piotr Olszówka)

Miałem do przeczytania trochę rzeczy a jednocześnie wzywał mnie piec. Taki normalny ciepły piec ma ogromną siłę przyciągania i jeśli człowiek nie uwzględnia jej w swoich planach, to kończy drzemiąc przy piecu zamiast przy nim pracować. Zaplanowałem wszystko jak należy, czyli obok fotela postawiłem kawę na stoliku, zawinąłem się kocem tylko częściowo (zawinięcie zbyt dokładne powoduje senność), w rękę wziąłem sztywny notatnik z przypiętym dzwonkiem (żeby narobił hałasu, jak zasnę i puszczę go z rąk), w drugą rękę - książkę i zacząłem czytać, notując przy okazji różne złote (lub pozłacane ew. tombakowe) myśli. Po drugiej przeczytanej stronie usłyszałem: Mrrrrrru?
Spojrzałem na podłogę. W tej samej chwili Pumiasta wskoczyła mi na nogi. Nauczony doświadczeniem wiedziałem, że od tej chwili może się wydarzyć wszystko... może za wyjątkiem spokojnego czytania. Z lekką rezygnacją spojrzałem w szmaragdowe oczy.
- Drzemiesz? - zapytała.
- Nie. Pracuję.

- Akurat. - spojrzała na mnie z wyższością, jakbym najzwyczajniej w świecie próbował ją oszukać. No, odkąd się pojawiła, to z pracą faktycznie będzie kiepsko.
- Akurat tak, chociaż z tobą to może się już nie udać. - wyjaśniłem bez wielkiej nadziei na przekonanie kotki. Przespacerowała po mnie, minęła książkę i "przypadkowo" strąciła notes na podłogę. Spojrzała mi w oczy z bliska.
- Według mnie, to coś udajesz, żeby się przespać. Ale słabo udajesz. I źle się zabierasz do rzeczy.
- Kiedy to stałaś się specjalistą od pracy?
- A co to takiego? - kocie oczy powiększyły się do rozmiarów dwuzłotówki - Zresztą... nieważne.
Podreptała po mnie wzdłuż i wszerz, okręciła się, przejechała mi ogonem po oczach.
- A nie mówiłam? Już zamykasz oczy!
Kłopot z kotami polega na tym, że zawsze mają rację. I to nie jest sarkazm. One po prostu obserwują i wiedzą więcej od nas. Mimo wszystko otworzyłem powieki. Książka dawno spadła na bok - nie da się czytać z kotem jako zakładką. Pumianna tymczasem deptała mi po brzuchu.
- Znowu mnie leczysz?
- A skąd! Ty jesteś nieuleczalny...
Powiedziała to kocica, która nie wysiedzi sama pół godziny i wszędzie łazi za nami jak uzależniona. Pumowa arogancja ma zapewne czemuś służyć... może dodaje jej pewności siebie? Ale czy Kot, który ujeździł psa, potrzebuje więcej pewności siebie? Koty są tajemnicą dla ludzi, a kocie kobiety na zawsze będą tajemnicą dla wszystkich facetów, nie tylko tych na czterech łapach.
- No to co robisz? - zapytałem
- Prześpię się trochę. Ty i tak nie robisz nic ważnego.
No jasne. Nie pamiętam, żeby Kot przyznał, że jakaś ludzka czynność jest ważniejsza od Jego drzemki.
Usiadła i rozpoczęła Staranne Lizanie Własnej Łapki Przedniej - z zaangażowaniem zasługującym na pisanie z wielkiej litery.
Postanowiłem powalczyć o prawo do pracy.
- Robię coś ważnego. Czytanie to część mojego zawodu.
Położyła mi łapkę na ustach. Spojrzała z góry.
- Drzemka jest częścią MOJEGO zawodu. Ważną.
Poczekałem chwilę. Zabrała puchatą kończynę i znowu zaczęła ją lizać.
- No to się zdrzemnij. Możesz spać na mnie, jak chcesz, nie muszę się bardzo ruszać przy czytaniu.
- Czyżby? - złoto-zielone oczy zaświeciły o parę centymetrów od mojej twarzy. - Przecież ty nie możesz głupich dwunastu godzin wytrzymać bez ruchu... jak mam na tobie drzemać?
- Możesz się zwinąć, wsadzić nos w ogon i spać.
Spojrzała tak, że ciarki mi przeszły po plecach.
- CO TY SOBIE WYOBRAŻASZ? ŻE TO TYLE?
- Jak dla mnie tak to właśnie wygląda...
Chyba nie mogłem zrobić niczego więcej, żeby stracić twarz.
Położyła mi się na klacie, wyciągnięta tak, żeby zablokować moje ręce. Westchnęła... co brzmiało jak skrzyżowanie zipnięcia i odgłosów parowozu.
- Okej... chyba muszę wytłumaczyć ci podstawy... chociaż to chyba strata czasu... ale koty mają pewne obowiązki wobec świata.
Widziałem tylko jedno stworzenie lekceważące pojęcie obowiązku bardziej niż Pumiasta... i to też był kot. Musze przyznać, że zaintrygowała mnie swoją zapowiedzią. Zamieniłem się w słuch. Książki, notesy, recenzje i praca itd zeszły sobie nie tyle na plan dalszy, co na podłogę ale w starciu z Pumianną i tak nie miały wielkich szans.
- Po pierwsze: czas. - spojrzała w okno oceniając porę.
- Zauważyłem, że śpisz cały czas. - zaryzykowałem.
- Uważaj, jak wyjdziesz z domu, bo z takim zauważaniem pies cię przejedzie. - odparowała - Spać trzeba we właściwej porze. Nie możesz spać, kiedy na parapecie siedzi gołąb, jak Nana wróci ze spaceru i przyniesie wiadomości na futrze, jak okno jest otwarte... Jeśli chcesz się zdrzemnąć - musisz wybrać moment, kiedy nic cię nie obudzi i nie masz nic do roboty. To nie może być noc, bo noc jest do łażenia po dziurach a nie do drzemki. Właściwie... - Puma spojrzała w okno z wyrazem pewnego zamyślenia - nie ma prostej recepty na odpowiedni czas. To trzeba wyczuć. Ale żeby wyczuwać - trzeba trenować codziennie przez wiele godzin.
To przynajmniej wyjaśnia, dlaczego Puma przesypia większość czasu: trenuje drzemkę wyczynową... Wykład brzmiał coraz ciekawiej.
- Niezależnie od wyczucia chwili... wiesz, to się nazywa "timing"... - pouczyła mnie - musisz opanować odruchowe i precyzyjne chwytanie koordynat astronomicznych.
No ładnie. Kocica-astronom mi się trafiła...
- Możesz to wyjaśnić? - zapytałem - Nie wiem, co mają wspólnego gwiazdy ze spaniem, poza tym, że jak się je widzi, to trzeba iść spać.
Znowu dostałem spojrzenie pełne politowania.
- Koordynaty astronomiczne to położenie względem gwiazd. Na przykład: słońca. Musisz kłaść się tak, żeby grzało futerko jak najdłużej ale nie świeciło w oczy. No i masz to robić dobrze przez sen. Nie można się budzić co sześć godzin tylko dlatego, że słońce poszło sobie dalej.
- Nie mam futra.
- To sobie wyrośnij! Jak chcesz drzemać bez futra?
Przez chwilę leżała na boku i lizała sobie brzuszek, jak się okazało: żeby uporządkować futerko, myśli i wykład.
- Kolejna rzecz, to ułożenie. Jak się źle położysz to plecy bolą.
Robiło się ciekawie... często budzę się jak połamany, może dowiem się jak Koty osiągają tę swoją słynną elastyczność. Tym razem Pumianna zaczęła demonstrować: wstała i pokazywała co i jak.
- Przede wszystkim nie kładź się nigdy na rzeczach wypukłych, bo sobie plecy rozciągniesz. Szukaj dołków. - usiadła mi na brzuchu, gdzie z racji mojej pozycji miałem dołek. Wpasowała się od pierwszego razu i kontynuowała - Jak chcesz myśleć przez sen, to układasz się z głową podpartą wyżej, ale nie przyciskaj łapek. Jeśli bolą cię kości albo spuchniesz od pogody, kładź się z głową niżej. Kiedy po prostu chcesz sobie podrzemać dla sztuki i wprawy, zwiń się w kłębek. Układasz się okręcając, żeby ułożyć futerko wzdłuż włosa, bo inaczej uwiera. Nigdy nie wypuszczaj ogonka, bo cię byle co obudzi. Ogonek ma być przy nosie, ewentualnie przy policzkach. A łapki trzeba trzymać razem.
Korciło mnie, żeby zapytać, jak spać, jeśli się nie ma ogonka... ale według kociej teorii to chyba niemożliwe.
Przemaszerowała mi na nogi. Udeptała koc i wyciągnęła się wygodnie patrząc mi w oczy.
- W tym wszystkim nie wolno pominąć kwestii kompozycyjnych.
- To znaczy? - trochę mnie zaskoczyła. Sztuki plastyczne i drzemka?
- Masz wyglądać słodko i elegancko, bo inaczej każdy cię obudzi przy byle okazji. Trzeba spać tak, żeby budzenie cię wyglądało jak świętokradztwo. No i...
Urwała w pół słowa. Z sypialni dobiegło znajome szuranie pazurami po parkiecie. Przyszła Nana, która najwyraźniej postanowiła zmienić łóżeczko, ale po drodze ucieszyła się na nasz widok.
Nanułkowa radość objawia się tak, jak zwykle u psów: lizaniem. Liznęła mnie w rękę po czym z rozmachem przejechała różowym językiem po Pumowej łopatce, policzku, nosie, oku, uchu i czubku głowy. Kotka omal nie udławiła się językiem. A Nanusia z radości wsadziła w nią nos, bo przyjemnie wsadza się nos w ciepłe, miękkie kocie futerko... A ponieważ zrobiła to z entuzjazmem - Pumiasta spadła mi z kolan na fotel.
- Co robicie? - zapytała psina merdając powitalnie.
- Rozmawiamy o drzemce. - wyjaśniłem drapiąc ją po uszach.
- O tym, jak to robić właściwie! - wyjaśniła Puma wyłażąc mi na kolana.
- O! Fajnie! - ucieszyła się Nanka. Temat spania idealnie odpowiada jej zainteresowaniom.
- Ja to robię tak... - oświadczyła, po czym przewróciła się na bok, wsadziła nos w koc i zasnęła.

Piotr Olszówka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz