środa, 3 września 2014

Wakacje, których nie było - Iwona Mejza

Nieco zazdroszczę młodzieży szkolnej, chociaż gdy sama byłam młodzieżą szkolną to nie zdawałam sobie sprawy z uroku dwóch miesięcy wakacji. W dorosłym życiu wakacje kurczą się w najlepszym wypadku do dwóch tygodni urlopu, najczęściej jednak sprowadzają się do wolnych długich weekendów czyli maksimum pięć dni. I nie jest to najgorsze rozwiązanie zwłaszcza, że moim zdaniem lepiej mieć częściej parę dni wolnych od pracy niż raz w roku dwa tygodnie. Ja zazwyczaj pod koniec pierwszego tygodnia chcę wracać do domu i co oczywista - do pracy, i staję się marudna mimo uroków południowych mórz Ten rok obfituje w dni wolne więc nie narzekałam tylko korzystałam ze słońca i wody. Tak, tak, nawet nie mieszkając nad morzem można mieć pod dostatkiem wody i to w bardzo różnych wersjach.
Wersja podstawowa to oczko wodne w moim ogródku, w tym roku zawitała do nas żabka, która godzinami wygrzewała się na położonych nad oczkiem konarach, ćwiczyła skoki do wody i pływanie długodystansowe. Wpatrywałam się w nią intensywnie i wypatrywałam, gdy wydawało mi się, że zniknęła.

Staram się prowadzić aktywny tryb życia, ale jednak godziny spędzone przed komputerem nie tylko na pisaniu procentują bólem głowy, problemami z kręgosłupem i wzrokiem, dlatego staram się chodzić na spacery, też nad wodę. Jednym z takich miejsc są Bulwary nad Sołą. Bulwary to nazwa oficjalna i tak wszyscy chodzą na Planty.
A jeżeli nie idę na Planty to na Kruki. Spacer pomiędzy domkami działkowymi położonymi nad jeziorem to prawdziwa przyjemność, zwłaszcza, że lubię ten specyficzny zapach zamulonej wody, ryb, tataraku i trzcin.
I na koniec miejsce, które niedawno odkryłam, to fontanna na Placu Pokoju w Oświęcimiu. Jeżeli tylko mam okazję przychodzę tam, siadam na ławce, zamykam oczy i odpływam. Morza szum, ptaków śpiew… 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz