niedziela, 21 września 2014

Dominik Dan „Czerwony kapitan”***

Tłumaczył z języka słowackiego Antoni Jeżycki
Książka przekazana przez Wydawnictwo Media Rodzina

Czerwiec 1992 roku był wyjątkowo upalny. Robotnicy pracujący przy przenoszeniu grobów na cmentarzu Ondrejskim ocierali pot z czoła i marzyli o zimnym piwie. Starali się maksymalnie skoncentrować na wykonywanej pracy, ale mieli pecha, jedna trumien w czasie załadunku wysunęła im się z rąk i upadła na ziemię. I nic by takiego się nie stało, wystarczyło tylko szczątki nieboszczyka poskładać z powrotem, gdyby nie to, że w jego czaszce tkwił gwóźdź. Tym sposobem na biurko młodego i energicznego detektywa Richarda Krauza pracującego w komendzie policji w Naszym Mieście trafiła sprawa, która z pozoru wyglądała na prostą.
Tylko z pozoru. Okazało się, że po zmarłym 17.05.1985 roku kościelnym Karolu Kloknerze nie pozostał ślad w papierach. Mało kto z pytanych wie kim był człowiek, po którym ślady ktoś zacierał z niezwykłą starannością, a sam napis na grobowej płycie został wyryty wiele lat po jego śmierci.
Tylko pół roku brakuje do rozłamu Czechosłowacji, ale nadal część słowacka jest zależna od strony czeskiej. To tam podejmowane są decyzje, tam przechowywane są najważniejsze akta, tam jest władza. Struktury policji już nie milicji, zwierają szyki po czystkach, a do policji powoli wracają ci, którym udało się przeczekać gorący czas. Powoli wkręcają się do służb kryminalnych, które najrzadziej są kojarzone ze służbami politycznymi. Wielu z tych, którzy służyli w dawnej StB chciałoby jak najszybciej zapomnieć o przeszłości, ale przeszłość zawsze upomni się o swoje. Hierarchowie kościelni uwikłani we współpracę ze służbami wierzą, że tamten etap życia mają już za sobą.
Czy naprawdę?
 „Czerwony kapitan” to książka, od której nie można się oderwać. Znakomicie zarysowane tło polityczne nadal tak dla Czechów jak i dla Słowaków niewygodne, wielu z nich chciałoby zapomnieć o swojej współpracy ze służbami, a także milczącej zgodzie na przemoc fizyczną i psychiczną nawet wobec bliskich osób.

Dominik Dan wykreował postaci, które wręcz wychodzą z kart książki i żyją bynajmniej nie papierowym życiem, a błyskotliwe, podane z lekką ironią i dowcipem dialogi wciągają i zmuszają do szukania podtekstów.
Richard Krauz prowadząc swoje śledztwo dotrze tam gdzie nikt go nie prosił, a kończąc śledztwo będzie bogatszy nie tylko o doświadczenia związane z polityczną teraźniejszością, ale także pozna historię pewnego zakonu.
Fascynujący, klimatyczny, momentami mroczny kryminał – ekranizacja „Czerwonego kapitana” w toku. Film powstaje w koprodukcji słowacko-czesko-polskiej, a rolę detektywa Richarda Krauza gra Maciej Stuhr. Po przeczytaniu książki jestem pewna, że to dobry wybór i czekam na film wierząc, że klasą i rozmachem dorówna tej znakomitej powieści.
Trzy gwiazdki za fabułę – kryminał to gatunek, w którym można spożytkować nawet najbardziej niebezpieczną wiedzę, a tej Danowi nie brakuje. Autor pracuje od 25 lat w policji, w Bratysławie i jego wiedza o pracy w policji i sprawach sprzed lat wynika z praktyki, to się czuje w powieści. I oczywiście za genialne dialogi, mam nadzieję, że zostały przeniesione do scenariusza filmowego.
Polecam.

Iwona Mejza

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz