Tegoroczny urlop spędziliśmy z mężem na przepięknej greckiej wyspie Rodos. Ale nie był to typowy wyjazd wakacyjny. W głębokiej tajemnicy, bez mała konspiracji, postanowiliśmy zaskoczyć moją najlepszą przyjaciółkę i zjawić się na jej ślubie. Do spisku był włączony Tomek, jej przyszły mąż, natomiast ona o niczym nie wiedziała do samego końca.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjxjfYnItCVl034PczMCHrFKu61TvJ-dZP7bP-SQLApHwEWEcimMmSuZXyY4sKSyFOf8ZihFXmNWatf-ZFKjwT9y7eVJuExlthtOeg3wr0MmVJFSa13HmI6JXidn9jH14YQDrvgS5kdpS4/s1600/10695404_719281338107382_955729260_n.jpg)
Sama uroczystość odbyła się w Zatoce Św. Pawła w Lindos. Przepiękna sceneria dopełniła całości, tak samo jak pogoda, chociaż trzeba przyznać, że żar lał się z bezchmurnego nieba. Wynajęliśmy biały kabriolet, którym dotarliśmy na miejsce. W pobliskiej miejscowości kupiliśmy piękny bukiet dla panny młodej. Ostatnie chwile przed uroczystością asystowałam Iwie w przygotowaniach, chociaż raczej paplałam coś bez sensu i kursowałam między piętrami hotelu, ponieważ chłopcy zajęli nasz pokój, a my pokój przyszłych państwa młodych.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjjE_08RJRcPMXr_Txyk1uEFigSvJH0k6ezTbBURBr2RIOKEdZA6kcQwDbtDZ9Zv-3qR-6U8Sfslo6nD-OzT_M8fg8RgI3dbzQBs6LFWhj-LMyzKzuEJC2pQdOuJG-rXkQskAUKqHhnkHY/s1600/10708203_719281341440715_790514176_n.jpg)
W lobby hotelowym wzbudziliśmy niemałą sensację. Mój mąż pstrykał zdjęcia jak nakręcony, czym zasłużył sobie na ksywę „paparazzo”, zaś ja, niczym objuczony dromader, tachałam torby, kapelusze, walizkę na kółkach i masę innych szpargałów. Specjalnie na tę okazję zabrałam buty na platformie, które gdzieś mi zaginęły i których w końcu nie założyłam, ponieważ nie dość, że nie było na to czasu, to w dodatku było tak piekielnie gorąco, że zrezygnowałam ze szpanowania na wysokościach koturnów.
Podczas uroczystości chlipałam już bez skrupułów, rozmazując sobie piękny makijaż „smoky eyes”. Przed ślubem, jak i po, państwo młodzi zostali obfotografowani z każdej strony i dzielnie pozowali w upale. Polał się szampan i gratulacje, wzruszenie i radość.
Po Iwie i Tomku ślub w zatoczce brała pewna para z Wielkiej Brytanii. Ponieważ na Wyspach panuje przesąd, że panny młode nie mogą się minąć na drodze, orszak czekał aż wdrapiemy się na górę, a ja stopowałam urlopowiczów, którzy wchodzili w kadr fotografowi, ponieważ w zatoczce obok kapliczki jest też kąpielisko. Strofowałam ich wszystkich konsekwentnie, dzięki czemu zdjęcia się udały, a państwo młodzi mieli swoje pięć minut.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEihmId2xq3CxHPRxKzxuIp2ohATL3kO4aIEdd3bRuV0j-vvdgdLmhGfD1ErrWlZPOf8KB2YiDnliMspw-9t-tvGPOLOetGv6fR056mjLkt9Rjuczx0-hy-B6AXARcEvdMUPGwZnZfoQiB0/s1600/10711341_719281348107381_654057620_n.jpg)
Kiedy zajechaliśmy pod hotel, szybko przebraliśmy się w stroje kąpielowe, zmyłyśmy z Iwą makijaż i z szampanem przywiezionym jeszcze z Polski udaliśmy się na plażę. W słonych wodach Morza Śródziemnego wznieśliśmy toast za młodą parę i chłodziliśmy się w przyjemnej morskiej toni. A wieczorem poszliśmy do restauracji na obiad ślubny.
Wyjazd na Rodos jest jednym z najpiękniejszych naszych wyjazdów, ponieważ spędziliśmy go we czworo, w najważniejszym dniu naszych przyjaciół.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz