wtorek, 20 września 2016

Starzeję się.

Starzeję się. Po czym to poznaję? Po tym, że coraz częściej zawodzi mnie ćwiczona latami cierpliwość. Zawsze drażniła mnie GŁUPOTA i jej ulubiona siostra BEZMYŚLNOŚĆ, ale ostatnio jakby bardziej. Dziś popołudniu wracałam ze sklepu, targając w jednej łapie trzy kilo ziemniaków, zaś w drugiej nieco tylko wagowo lżejsze zakupy. Słoneczko grzało jak cholera, siaty ciągnęły kurdupla - zgodnie z prawemgrawitacji - ku ziemi, więc marzyłam jedynie, by jak najszybciej znaleźć się w domowych pieleszach. Daleko nie miałam, jednakowoż nie przewidziałam, że trafię na żywą barykadę. Tworzyły ją dwie kobity, po których widać było mocno nabity licznik wiekowy, mające przy tym spore gabaryty. Tkwiły, jak zakorzenione, pomiędzy ścianą małego pawilonu a żywopłotem. Chodniczek w tym miejscu wąski, bez balastu jakoś może bym się wcisnęła. Gdyby zakotwiczyły troszkę dalej, przelazłabym i z siatami, ale obie opcje, niestety, nie wchodziły w grę. Od razu się zjeżyłam, ale ćwiczona przez lata kultura wygrała.
- Przepraszam, chciałam przejść - zapodałam grzeczny komunikat.
Przerwałam chyba nadawanie w najciekawszym momencie, bo jedna się oburzyła:
- A musi pani tędy?
Nie, no jasne, że nie muszę. Wcisnę sobie jakiś prztyk i przelecę nad nimi. Albo zlezę na ruchliwą w tej chwili uliczkę, żeby babom nie przeszkadzać w plotach. Oko mi poleciało na okoliczne, dostępne bez wysiłku miejsca do uprawiania gadania chodnikowego, poczułam ciężar dźwiganych siat i pracowitość kraśnickiego słonka i zawrzało we mnie.
- A panie muszą tu? - wysyczałam jak najwredniejsza żmija świata. - Tam z tyłu za pawilonem jest parking. Na jednym z miejsc namalowano taki biały wózek. Proponuję, żeby tam panie się przeniosły i nie tarasowały przejścia.
- Ale to jest miejsce dla zmotoryzowanych inwalidów - błysnęła wiedzą druga i łypnęła na mnie z politowaniem.
- Nie szkodzi! - warknęłam, powstrzymując się z wysiłkiem, by nie upuścić którejś z nich na usandałkowane odnóża trzech kilogramów ziemniaków. - Przyjmijmy, że to jest miejsce dla inwalidów. A ponieważ panie nie używają trybu myślenia, więc w pełni się kwalifikują jako inwalidki umysłowe.
Chyba miałam mord w oczach, bo jakoś pośpiesznie odeszły. Cholera, jeśli moja osobista cierpliwość będzie się co roku bardziej kurczyć, w końcu stanę się niebezpieczna dla otoczenia :(

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz