sobota, 21 maja 2016

Dolnośląskie wakacje Agnieszki Krawczyk

W tegoroczne wakacje zamierzam rozszerzyć trasę ubiegłoroczną, czyli znowu pojechać na Dolny Śląsk. Wakacje 2015 roku były bardzo udane, więc warto rzecz powtórzyć. Dość powiedzieć, że cała trasa przebiegała pod dyktando kolekcjonowania pamiątkowych monet Złoty Dolny Śląsk. Pierwszą taką monetę moje dziecko nabyło we wrocławskim ZOO i od tego momentu musieliśmy konsekwentnie zdobywać kolejne. Nie muszę przy tym mówić, że po zebraniu większości monet, mój syn stracił nimi zainteresowanie i obecnie kurzą się gdzieś na półce.
Dla mnie wędrówka po Dolnym Śląsku była z kolei okazją do odwiedzenia miejsc związanych z tzw. Projektem Rise, czyli wielkimi tunelami żłobionymi w Górach Sowich przez Niemców. Do dzisiaj nie wiadomo, jaki był cel tych olbrzymich inwestycji – czy miały służyć schronieniu najważniejszych urzędników Rzeszy, czy też być miejscem, do którego miano przenieść fabryki na czas bombardowania?
Odwiedziliśmy więc Zamek Książ (praktycznie tuż przed wybuchem sensacyjnej wiadomości o Złotym Pociągu), który nawet bez skarbów ukrytych w podziemiach jest ogromnie czarującym miejscem.





Sporo czasu spędziliśmy też w Kamiennej Górze, gdzie w podziemiach prezentowane są szczegóły niemieckiego projektu Arado, czyli produkcji super samolotu, zdolnego do lotów transoceniacznych.



Nie szczędziliśmy czasu na wędrówki po górach.
W Błędnych Skałach zaskoczyła nas straszliwa burza, szczyty wyglądały prawie jak podczas przejścia Drużyny Pierścienia przez Karadhars.

Zachwyciły nas Kolorowe Jeziorka, przecudne miejsce, jak z bajki, tego się po prostu nie da opowiedzieć, to trzeba zobaczyć.



Było coś dla ducha, ale też i dla ciała. W Czechach odwiedziliśmy cudowną restaurację Královecký kohout w Královcu, którą ogromnie polecam (przejście graniczne z Kamiennej Góry). A co tam można zjeść? Popatrzcie na zupę czosnkową i gulasz z knedlami.



W Miedziance, słynnej z powodu książki Filipa Springera „Miedzianka, historia znikania” można wypić znakomite piwo o intrygującej nazwie „Cycuch Janowicki”

Szczęścia dopełnił towarzyszący nam podczas odpoczynku Kot Agroturystyczny z agroturystki Karkonska Drewniana Chata w Przedwojowie (k/Kamiennej Góry).


No i co? Prawda, że to były czary Dolnego Śląska? Serdecznie polecam tę trasę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz