piątek, 4 października 2013

Pięć pytań do pisarza - Magdalena Kawka




1. Najważniejsze spotkanie z drugim człowiekiem.


Na to pytanie zobowiązuję się odpowiedzieć na łożu śmierci Wciąż spotykam nowych ludzi i kolekcjonuję ich jak znaczki albo cenne koraliki . W swojej kolekcji posiadam osoby znane i takie zupełnie anonimowe. Bezcenne i niekoniecznie.
Do jednych się przywiązuję, za innymi poszłabym na koniec świata, a jeszcze inni pozwalają mi złapać dech, gdy znienacka niebo mi spada na łeb.
Wielu z nich nosi w sobie obietnicę ciekawej znajomości i nieustannie mam nadzieję, że uda mi się jej dotknąć.
Niektórym gotuję kalafiorową z imbirem i otwieram butelkę wina, gdy stają w progu, choćby akurat była druga nad ranem. Wszyscy kojarzą się z emocjami: tęsknię, lubię, ciekawią mnie.
Są również tacy, których wolałabym więcej nie spotykać.

2. Książka, do której wracasz.


Przeczytane książki, jak muzyka, kojarzą mi się z różnymi etapami życia i są w pewnym sensie podróżą wstecz. Nie wraca się, żeby przeżyć to jeszcze raz, ale popatrzeć na tamtą siebie z dzisiejszej perspektywy i westchnąć: Chryste, jaka byłam durna…
Z tego oczywistego powodu – rzadko wracam.
Wyjątek stanowi wszystko, co stworzył Herbert, ale on się nie liczy, bo jego zaczęłam czytać, jak już przestałam być głupia.

3. Twoje miejsce na ziemi.


Tam gdzie moje łóżko, biurko i książki. Moi ludzie i moje zwierzęta. Mój samochód i moje oleandry. Przywiązuję się do ludzi, nie do miejsc, dlatego dziś tym miejscem jest Poznań, a jutro może być Nowy Jork albo Kozia Wólka.

4. Twoje największe marzenie.


Żeby wreszcie, do ciężkiej cholery, móc się utrzymać z pisania!

5. Zwierzę, które odegrało największą rolę w twoim życiu.


Wokół mnie zawsze było i jest mnóstwo zwierząt i każde z nich zostawiło coś po sobie. Nauczyły mnie empatii i wiele im zawdzięczam.
Pewnie najważniejszy był mały kundelek, o jakże oryginalnym imieniu Puszek, którego sprawili mi rodzice, gdy miałam sześć lat. Niestety, Puszkowi zbyt często włączał się szwędacz i któregoś razu, wracając z nocnych łajdactw zginął nieodpowiedzialnie pod kołami ciężarówki, pogrążając swoją małą panią w rozpaczy.
Od tamtej pory miewam tylko suki. Obecnie - piękną Kolę

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz