Książka zamiast Kwiatka jest stroną promującą polską literaturę, na której zamieszczane są informacje o książkach, recenzje, wywiady z autorami, informacje o nich, zdjęcia.
Strony
- Aktualności
- Kontakt
- O Kawiarence
- KZK na Facebooku
- Opowieści z Kraśnika
- Kawa z Iwoną
- Wywiady
- Konkursy
- Zwierzaki
- Pięć Pytań Do Pisarza
- Czat z Autorami
- Z opowieściami pod górkę
- Osiem zdań...
- Wydawcy
- Pisarze gotują
- Patronaty
- Ranking redaktorów - najlepsze książki miesiąca
- Czytane Kotem. I nie tylko...
- Księgarenka
- Czas relaksu, relaksu...
- Recenzje
sobota, 14 grudnia 2013
Małgorzata Kalicińska gotuje galantynę...
Potrawa wigilijna?
U mnie od lat to jest to galantyna z ryby.
Mnie nauczyła teściowa, a ona się nauczyła od sąsiadki - Żydówki.
Ryba powinna być słodkowodna, pozbawiona ości, zmielona albo grubo usiekana. Do niej dajemy jajo, odciśniętą chałkę, rodzynki uprzednio namoczone w gorącej wodzie, drobniutko posiekana cebula (sporo!) sól, cukier (!) ciut gałki muszkatołowej, pieprz - pieprzu dużo, bo owa ryba musi być słodko pieprzna.
Zawija się ją w pieluszkę, gazę, ściereczkę a najlepiej w skórę ryby (skóra szczupaka jest dobra albo karpia, tołpygi) i gotuje na wolnym ogniu w wodzie z rybimi odcinkami, marchwią i cebulą.
osobno ugotować karpie, łososiowe głowy, z innymi, które można kupić za grosze w stoiskach rybnych. Mocny bulion gotujemy delikatnie z marchwią i cebulą. Odcedzamy przez pieluszkę, ja nie klaruję. Żydowska galareta zawsze była mętna.
Dodaję namoczone płatki migdałów i dla pewności łyżeczkę żelatyny (dla wzmocnienia galarety).
Rybę studzę, ostrym jak szabla Wołodyjowskiego nożem kroję w plastry, także marchew i jakieś np jajo na twardo. Układam na półmisku, nakładam galaretę na półściętą. Dekoruję jak umiem tymi plastrami jajka, plastrami marchwi, pietruszką albo koperkiem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz