poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Białe Walce Jana Nowickiego

Książka podarowana przez wydawnictwo Bellona.

Znacie Jana Nowickiego? To Go posłuchajcie.
Są takie książki, które napisano do czytania powolnego, wielokrotnego, a najlepiej z dużym zapasem wolnego czasu. Książki do przemyślenia a nie do przeczytania, książki z drugim dnem, a nawet z trzecim. Czasem są to powieści a czasem powiastki filozoficzne. Jako gatunek wywodzą się z oświecenia, sporo czerpią z antycznej anegdoty powięconej filozofom i filozofowaniu... bywają bardzo rozmaite, często śmieszne, zazwyczaj lekkie w nastroju i czytaniu, przelatujące przez głowę szybko i zostawiające po sobie coś, co wciąż wraca na myśl.
Aby rozpoznać to coś - sięgamy znów po książkę... a potem znowu... i znowu... na tym właśnie polega kanon literacki: zbiór książek ponadczasowych, czyli takich, które można czytać bez końca.
Do takich książek należą właśnie Białe Walce Nowickiego. Mistrz polskiej sceny potraktował fabułę dość lekko: oto w pociągu do Ciechocinka spotykają się czterej panowie w wieku podeszłym i pani ale jej się o wiek nie pyta, zwłaszcza że jest jeszcze bardziej podeszły. Towarzystwo dziwnym zrządzeniem losu przypada sobie do gustu i postanawia spędzać razem czas podczas uzdrawiania się, kurowania i tym podobnej walki z Czasem w kurorcie w Ciechocinku. Nieformalnym liderem tej grupy spacerowo-towarzyskiej jest mistrz Serafin, którego prawdziwe nazwisko okazuje się wielkim zaskoczeniem - a przemyślenia: nie mniejszym odkryciem. Gawędzą, zabawiają się...
Jest w tym coś z ducha Kabaretu Starszych Panów - niewspółczesnych, refleksyjnych i magicznych.
Powiewa chwilami echo przemyśleń Wolanda o współczesnym świecie a często czuje się ducha profesora Tutki, chociaż znajdziemy tu beztroskę Trzech panów w łódce (nie licząc psa)... no może gdyby wsiedli do łódki z półwiecznym opóźnieniem.
Dla tych, którzy potępiają takie aluzje, mistrz Serafin wygłasza okolicznościowy wykład o sensie plagiatu.  Dowiemy się też o szkołach picia wina, jak zepsuć relacje z kobietą trafiając w rękaw, co potrafią kleszcze, jak podróżować drezyną i jak dolewać oliwy do wina. A od czasu do czasu na rowerze przemknie dziewczyna, która wyszła za kolejarza.
Białe Walce trochę zatrzymują czas. Niestety nie na długo. Ale dzięki nim można się oswoić z przemijaniem i przemijać z wdziękiem.
Warto spróbować. Koniecznie z czymś, co lubimy posmakować - dla utrzymania nastroju.

(PO)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz