środa, 25 maja 2016

Wakacje morskich stworzeń - Agnieszka Lis

Jestem stworzeniem nadmorskim.


I najchętniej spędzam czas nad morzem. Za nim tęsknię, i za długimi spacerami też.


Oczywiście, lato nad Bałtykiem jest niemal wykluczone. Na plaży spocone ciało tuż obok innego, równie spoconego. Tłum na deptaku. Zapach smażonych na tygodniowym tłuszczu frytek, kolejka do lodów z proszku i błysk straganów z bongo. 


Po sezonie za to… Cisza, długa po horyzont plaża, nie przecięta żadnym człowiekiem. Fala wylewająca się na piasek. Ideał.

Ale o wakacjach miało być aktualnych. Powyższe, posezonowe, jesienne, są bowiem tylko wymarzone. Realnie mam dzieci, które latem po prostu muszą wyjechać i już. „Tak, mamusiu, musimy.”
Więc wybieram – także morze, ale trochę inne. Cieplejsze, z murowaną pogoda, która mnie jest potrzebna mniej, rodzinie bardziej.


Chorwacja. Od kilku lat to samo miejsce.
Na wyspie, daleko, trudno dojechać. Mało ludzi. Morze, jeżowce, pinie. Obłędnie kwitnące wszystko, co się da. Kolacje na skraju tarasu, tuż nad wodą. Łatwo można do niej wpaść. Małże. Kalmary. Krewetki. Zakupy z kutra. Białe schłodzone wino.
Tak.







1 komentarz: