Nieco
zazdroszczę młodzieży szkolnej, chociaż gdy sama byłam młodzieżą
szkolną to nie zdawałam sobie sprawy z uroku dwóch miesięcy
wakacji. W dorosłym życiu wakacje kurczą się w najlepszym
wypadku do dwóch tygodni urlopu, najczęściej jednak sprowadzają
się do wolnych długich weekendów czyli maksimum pięć dni. I nie
jest to najgorsze rozwiązanie zwłaszcza, że moim zdaniem lepiej
mieć częściej parę dni wolnych od pracy niż raz w roku dwa
tygodnie. Ja zazwyczaj pod koniec pierwszego tygodnia chcę wracać
do domu i co oczywista - do pracy, i staję się marudna mimo uroków
południowych mórz Ten
rok obfituje w dni wolne więc nie narzekałam tylko korzystałam ze
słońca i wody. Tak, tak, nawet nie mieszkając nad morzem można
mieć pod dostatkiem wody i to w bardzo różnych wersjach.
Wersja
podstawowa to oczko wodne w moim ogródku, w tym roku zawitała do
nas żabka, która godzinami wygrzewała się na położonych nad
oczkiem konarach, ćwiczyła skoki do wody i pływanie
długodystansowe. Wpatrywałam się w nią intensywnie i
wypatrywałam, gdy wydawało mi się, że zniknęła.
Staram
się prowadzić aktywny tryb życia, ale jednak godziny spędzone
przed komputerem nie tylko na pisaniu procentują bólem głowy,
problemami z kręgosłupem i wzrokiem, dlatego staram się chodzić
na spacery, też nad wodę. Jednym z takich miejsc są Bulwary nad
Sołą. Bulwary to nazwa oficjalna i tak wszyscy chodzą na Planty.
A
jeżeli nie idę na Planty to na Kruki. Spacer pomiędzy domkami
działkowymi położonymi nad jeziorem to prawdziwa przyjemność,
zwłaszcza, że lubię ten specyficzny zapach zamulonej wody, ryb,
tataraku i trzcin.
I
na koniec miejsce, które niedawno odkryłam, to fontanna na Placu
Pokoju w Oświęcimiu. Jeżeli tylko mam okazję przychodzę tam,
siadam na ławce, zamykam oczy i odpływam. Morza szum, ptaków
śpiew…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz