sobota, 27 września 2014

LIST Z POWSTANIA - Anna Klejzerowicz stara przypowieść w historii najnowszej


WYDAWNICTWO FILIA

"List z powstania" Anny Klejzerowicz to czwarta jej książka, jaką przeczytałem... i podobnie jak poprzednie - bardzo interesująca.
Dość kłopotliwa do zakwalifikowania, bo chociaż cała akcja kręci się wokół prób wyjaśnienia tajemnicy z czasów wojny, to jednak nie jest to kryminał: czytelnik nie ma najmniejszej szansy rozwiązania zagadki a wyjaśnienie jej nie jest właściwie przedmiotem opowieści.
Akcja rozpoczyna się zbrodnią popełnioną pod koniec Powstania Warszawskiego... a próby ustalenia co się stało, stają się pretekstem do wielowątkowej opowieści o ludzkich losach na przestrzeni kilkudziesięciu lat.
Kiedy zastanawiam się nad odczytywaniem „Listu z powstania”, to niezmiennie nachodzi mnie chęć wyciągania uniwersalnych wniosków – ta książka ma wiele wymiarów i w każdym z nich mamy o czym myśleć. Powiedziałbym, że „List z powstania” krąży wokół Przeszłości skrywającej Tajemnicę, przy czym pojęcia te należy napisać właśnie dużą literą, bo jedno i drugie ma tu wymiar monumentalny. Tajemnica kształtuje każdy aspekt życia rodziny a Przeszłość to jedno z wielkich wydarzeń w naszej historii.
Co ciekawe - samo istnienie Tajemnicy zatruwa relacje między bliskimi sobie ludźmi, zmusza do ustosunkowania się w ciemno - żona może kochać męża ale nie wybaczy mu braku obsesji na tle jej poszukiwań, normalny bunt dorastającej nastolatki przybiera postać buntu przeciw Tajemnicy i rani o wiele bardziej...
Przeszłość jednych ludzi łączy a drugich dzieli - ale klucz tkwi w ich osobistych decyzjach: na ile potrafią podzielić się uczuciami, tajemnicami, złem, które im ciąży.
W pewnym sensie Anna Klejzerowicz opowiada w nowy sposób starą baśń o wykuwaniu swojego losu, o starciu ludzi ze sprawami, które ich przerastają. Także o tym, co znamy i z "Makbeta" i z "Balladyny": zło pociąga za sobą konieczność brnięcia dalej aż do momentu, gdy nie da się już niczego naprawić.  

Można bez końca zastanawiać się nad wpływem Tajemnicy na relacje w obarczonej nią rodzinie. Można myśleć o roli powstania warszawskiego w życiu następnych pokoleń... roli niszczącej – nie oszukujmy się, ta sprawa z upływem czasu coraz mocniej dzieli Polaków. Nie staje się spoiwem łączącym ludzi wobec wspólnej tragicznej przeszłości, tylko ogniskiem zapalnym i narzędziem do narodowego skłócenia
Dlaczego? Na to pytanie autorka nie daje odpowiedzi wprost... ale z drugiej strony pewną odpowiedź mamy w zakończeniu tej opowieści: nie wystarczy wyjaśnienie Tajemnicy, ono przynosi tylko ból i świadomość krzywdy. Aby cokolwiek uratować potrzebna jest jeszcze próba zadośćuczynienia, przynajmniej częściowo udana. Krzywdę można naprawić tylko czymś dobrym, ale to dobro trzeba też chcieć przyjąć, inaczej wciąż będą się rodzić kolejne krzywdy po obu stronach. Ile sensu ma mnożenie krzywd i przeżywanie ich od nowa? Czy można się uwolnić od nich bez rozrachunku? Co zrobić, żeby rachunek chociaż trochę wyrównać?
"List z powstania" jest w pewnym sensie bardzo tradycyjną przypowieścią, ocierającą się o schemat baśni z morałem. Bohaterowie stoją po jasno określonych stronach. Zło ukrywa się za spiskami i dziwnymi wydarzeniami jak diabeł w średniowiecznym kazaniu. Wbrew pozorom w tym wypadku to nie wada ale ogromna siła: pozwala popatrzeć na naszą najnowszą historię z perspektywy ponadczasowej. Czy z tej perspektywy zobaczymy coś więcej niż szczegóły bolesnych wydarzeń? To już zależy od tego, co zechcemy zrobić z wyjaśnioną Tajemnicą...

(POL)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz