Jan
Sebastian Bach (1685 – 1750) był wielkim miłośnikiem kawy.
Niestety nie wszyscy podzielali jego zamiłowanie do tego
egzotycznego napoju. Kawa jak i inne nowości dopiero przebijała się
na pańskie i nie tylko pańskie stoły i miała wielu przeciwników.
Zwolennicy uważali, że picie kawy stanowi panaceum na wszelkie
choroby, natomiast przeciwnicy widzieli w kawie dzieło szatana. Stąd
zapewne mocną kawę zwie się „szatanem”.
Jana Sebastiana Bacha
śmieszył ten, dzielący Niemców spór, dlatego skomponował
„Kantatę o Kawie”, która opowiada o tym, jak spór, czy kawa
jest trucizną, czy lekarstwem, podzielił rodzinę. Uparty ojciec
stara się odwieść córkę od zgubnego według niego, zwyczaju
picia kawy. Ojciec się stara, a panna pije kawę za kawą głucha na
wszelkie argumenty. Nie skutkują groźby, prośby, ni próby
przekupstwa. Nawet obietnice nowych strojów nie robią na pannie
wrażenia. Przebiegły ojciec wynajduje wreszcie argument nie do
odparcia: obiecuje, że znajdzie córce męża, jeżeli tylko ta
zgodzi się na porzucenie zgubnego przyzwyczajenia. Dziewczyna wyraża
zgodę, ale nie zapomina, że nadal bardzo lubi kawę. W intercyzie
zapisuje, że kandydat na męża musi zagwarantować jej prawo do
codziennego picia kawy.
Taką
oto ciekawostkę wynalazłam robiąc porządki w przechowywanych od
dawna kartkach z kalendarza zrywanego. Bardzo lubię takie kalendarze
łączące przyjemne z pożytecznym . Zawsze dowiem się czegoś
ciekawego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz