Remontując mieszkanie stwierdziłam, że loggia, czyli to "nie wiadomo co" półtora metra na dwa stanie się najpewniej składzikiem na wszelkie śmieci, szczotki, wiadra, słoiki, a w pewnym momencie nawet na zeschłą choinkę, grunt to znać siebie, a ja siebie znam. Jestem bałaganiarą, postanowiłam więc do tego nie dopuścić, tak więc z tego niby balkoniku zrobiłam pokoik komputerowy. Biurko, szafka na słowniki, półka na drukarkę i krzesło oraz dywanik, bo nie ma tu ogrzewania, więc w zimie nóżki marzną. Bam tu swojski bałagan, w którym doskonale się odnajduję i nie „rozwlekam” tłumaczeń po mieszkaniu...
W tej chwili popołudniami robię kolejne strony tłumaczenia, a do południa piszę swoje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz