czwartek, 9 października 2014

Antykiler 2 - Danił Korecki, kryminał i antyutopia.



Książka przekazana przez WYDAWNICTWO FEERIA **

Danił Korecki - były milicjant - doskonale zna realia rosyjskiego świata przestępczego, który trudno nazwać półświatkiem biorąc pod uwagę jego wpływy, rozmiar w społeczeństwie i wszechstronność jego subkultury (a może już kultury?). Gdyby na podstawie swojego doświadczenia napisał po prostu świetny kryminał - osiągnąłby sporo.
Ale Korecki właściwie nie napisał kryminału. "Antykiler 2" dość wyraźnie dystansuje się od tradycji powieści sensacyjnej, przygodowej czy kryminalnej. Trudno od razu zakwalifikować tę historię jednoznacznie, gdyż dzieje się równocześnie na bardzo wielu poziomach i obejmuje wiele problemów.
Chwila zastanowienia nad tą niespotykaną w klasycznym kryminale szerokością spojrzenia pozwala uznać tę książkę za dzieło znacznie bardziej ambitne, prowokujące do przemyśleń natury ogólnej.
Zresztą takie jest podstawowe zadanie zarówno literackiej utopii jak i antyutopii: skłonić do przemyślenia a nie do wcielania w życie za wszelką cenę.
Niezłym przykładem tego spojrzenia u Koreckiego jest wątek miłosny a raczej seksualny, poprowadzony w wielu wariantach i odmianach: od uczucia, które w więzieniu dla nieletnich połączylo Swietkę i Zojkę, poprzez związek Aleksa i Swietki trwający na dziwacznych zasadach, dopuszczających użyczanie dziewczyny kolegom; małżeństwa wielu bohaterów trzeciego planu nakreślone w wyrazistym streszczeniu,  gangsterskie kochanki i miłostki, przelotne, chamskie i brutalne stosunki seksualne dla rozrywki (z braku czegoś innego pasującego do wódki) aż po narastającą fascynację Lisa Dzieciną z nieoczekiwanym finałem...
Świat relacji między mężczyznami i kobietami właściwie nie ma nadrzędnych zasad: rządzi nim zachcianka, przypadek i kasa. Zobowiązania i wspólne plany tracą ważność, jeśli w domu brakuje łóżka. Uczucia nie wystarczą, by dla siebie ryzykować. Kobiety służą mężczyznom jako seksualne zabawki i niewolnice, bo po prostu są słabsze. Można je pożyczać kolegom, używać dowolnie, sprzedać, kupić. Można zabijać, jeśli ma się trochę więcej kasy. Jak im się nie podoba - mogą próbować ucieczki, z tym, że nie mają dokąd uciekać. Wszędzie jest tak samo. Silni niewolą i zabijają słabych, jeśli mają taką ochotę. Takie są zasady, na które co i rusz ktoś w powieści się powołuje.
Strefa erotyki w życiu człowieka zajmuje miejsce szczególnie intymne i chronione. Sprzedawanie jej w większości kultur ludzie uznają za godne szczególnej pogardy. W społeczności Tichodońska wziętej na warsztat przez Koreckiego handlowanie intymnością jest tak zwyczajne i powszechne, że ludziom nie od razu przychodzi do głowy inna możliwość a skoro nawet to jest powszechnym przedmiotem handlu, to znaczy, że tam wszystko można kupić i sprzedać, do tego za byle jakie pieniądze.
Autor poświęca znacznie więcej miejsca pokazywaniu tej kapitalizacji wszystkiego niż akcji kryminalnej, stanowiącej raczej pretekst do śledzenia ludzkich losów.
Mam wrażenie, że "Antykiler 2" opowiada raczej o społeczeństwie niż o bandytach i uganiających się za nimi przedstawicielami władzy.
W powieści bardzo dużo zajmuje obraz życia bandytów, ich rytuały, prawa, system awansu we własnej społeczności, metody zarabiania... Bandycki świat Tichodońska trzyma się stabilnie i pewnie a nawet zaczyna pochłaniać ten legalny: bandyci przechodzą do władz, przejmują banki, czasami wydają rozkazy milicjantom, ściągają haracze jawnie i systematycznie, zbierają na własny fundusz socjalny i regularnie wypłacają pensje zasłużonym, przydzielają stosowne do pozycji samochody i mieszkania oraz utrzymują dyscyplinę: młody bandzior nie może liczyć na demoralizująco łatwe pieniądze, pracuje ciężko, ofiarnie i systematycznie na awans a sukces osiąga po wielu latach wysiłku. Indywidualiści rabujący na własny rachunek bywają przywołani do porządku szybko i brutalnie.
Po drugiej stronie organizacje państwowe mają wyraźne problemy w tych wszystkich dziedzinach: milicjanci mają gdzieś obowiązki, ściga się ich za nieprzestrzeganie nieżyciowych przepisów, pensje nie dość, że małe, to wypłacane w sposób nieprzewidywalny, emerytur brak, zabezpieczenie socjalne to kpina a przełożeni wchodzą w przestępcze układy.
W tej sytuacji co i rusz jakiś milicjant zadaje sobie całkiem serio pytanie: W imię czego ścigać bandytów i psuć interesy własnym zwierzchnikom?
Właściwie książka pokazuje proces zastępowania elit władzy gangsterami i ich pracownikami, też gangsterami. Mechanizm ten narrator określa krótko: kiedy przynależność do elity zależy od pieniędzy, okazuje się, że bandyci mają ich najwięcej.
Zapewne wiele osób skwituje temat krótkim stwierdzeniem: tak jest u ruskich. ewentualnie: to komuna. Będzie to tyleż mylące co głupie.
"Antykiler" opowiada o świecie po komunie i bez niej a poza tym te same procesy pojawiają się regularnie w różnych krajach.
Przykład powieściowego Tichodońska wydaje się tak realistyczny, że czasami aż absurdalny i przesadzony, jednakże tkwi w tym pewien zamysł. Rosyjska literatura zawsze przejawiała skłonność do pokazywania uniwersalnych problemów ludzkiej egzystencji na indywidualnych przykładach osadzonych głęboko w codzienności.
Na taki przykład wręcz modelowo nadaje się społeczeństwo byłego ZSRR. Już w początku lat 30-tych Boy-Żeleński zwracał uwagę na fakt, że stworzone przez Lenina państwo jest wielkim i nowatorskim eksperymentem społecznym. Jeśli mamy wyciągnąć z niego jakąś naukę - trzeba zastanowić się, dlaczego ten eksperyment nie wypalił i co dał w efekcie.
Totalitarny ZSRR kontrolował każdą dziedzinę życia i nie dopuszczał konkurencji. W zasadzie tradycyjna rosyjska subkultura przestępcza zniosła to nieźle, gdyż z założenia jest odporna na oficjalną politykę. Poza tym ZSRR prześladował i zamieniał w więźniów cale wielkie grupy społeczeństwa, w pewnym sensie był państwem-więzieniem, w którym zawodowi kryminaliści czuli się jak w domu.
Kiedy po upływie kilku pokoleń państwo wycofało się z powszechnej kontroli - pozostawiło po sobie próżnię, której natura nie toleruje. Regulacje państwowe zastąpiła zasada: wolno wszystko za kasę.
W Tichodońsku bandyci przejęli społeczeństwo na własność. Jeszcze nie całkiem i nie do końca, ale już mało im brakuje.
Obrońcy zwykłego człowieka wycofują się, gdyż nie mogą walczyć przeciw wszystkim, bez końca i za darmo.
Utopijny komunistyczny eksperyment społeczny zastąpiono równie utopijnym eksperymentem ultrakapitalistycznym, do którego nigdzie w Europie nie dopuściły władze państw. Dlaczego? Czyżby to się nie opłacało?
Powieść Daniła Koreckiego to dużo więcej niż pasjonująca powieść przygodowa z niebanalnym światem i interesującymi bohaterami.
To poważna próba podsumowania uniwersalnych procesów zachodzących w dzisiejszym świecie, zapis doświadczeń społeczeństwa poddawanego eksperymentowi, próba zapytania: co dalej?

(POL)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz