czwartek, 6 lutego 2014

Franio i „Dziewczyna z aniołem” AGNIESZKI KRAWCZYK




Dochodziła 1 w nocy. Próbowałam zasnąć, ale niestety Franek postanowił wywietrzyć mi sypialnię. Łóżko mam pod oknem, więc po już nie wiem, którym zamykaniu okna, co dawało efekt na 2 minuty postanowiłam sięgnąć po leżącą na stoliku nocnym książkę. Franek przebiegł po mnie, wskoczył na parapet w wiadomym celu, ale nagle się zatrzymał.
- Znowu czytasz?
- A co mam robić? Przecież nie dajesz mi spać. Czy chcesz, żebym zamarzła?
Usiadł i popatrzył na mnie, głęboko się zamyślając, co poznałam po mruganiu lewym okiem.
- Chyba nie chcę, ale lubię otwierać okno.
- Jasne, otwierasz, a potem uciekasz do ciepłego pokoju.
- Bo mi zimno – nie można było odebrać logiki temu stwierdzeniu. – Poczytaj mi. Fajna okładka, tylko ten nóż straszny. A ta pani co leży, to też zamarzła.
- Nie, to młodziutka dziewczyna, którą ktoś zamordował.
- Czemu? – usłyszałam stałe pytanie Franka.
- Jeszcze nie wiem. To starszy pan wspomina to morderstwo po latach. Akcja tej powieści dzieje się w 1959 roku w Krakowie.
- Strasznie dawnooo – ziewnął Franek. To mnie wtedy jeszcze nie było.
- Mnie też, ale to były niedobre czasy.
- Czemu? – wzdrygnęłam się.
- Była komuna, taki ustrój, w którym ludzie nie czuli się bezpieczni. Często byli aresztowani i skazywani na ciężkie kary, a bohaterka tej powieści Iwona Horn była córką prokuratora, który wydawał takie wyroki.
- To był niedobry?
- Tak i nawet podejrzewano, że zamordowanie jego córki ma związek z jego działalnością.
- A miało? – Franek położył się na pleckach i wyciągnął lapki.
- Nie wiem i nie powiem ci. Ta książka jest bardzo ciekawa, świetna intryga i dużo historii.
- Czego? – zaczął przyglądać się swojej łapce.
- To znaczy opisów tamtych lat. Szkoły, do której chodzili bohaterowie tej powieści, Krakowa.
- To opowiadaj.
- Jak mam ci opowiedzieć kryminał. W tej książce jest mnóstwo wydarzeń, tajemnic. Bardzo wciąga, zaciekawia. Pani, która ją napisała jest wspaniałą autorką. Do tej pory pisała takie zabawne książki, a to jej pierwszy poważny kryminał.
- To ona tak umie i wesołe i smutne i straszne?
- Umie. Wspaniale pisze. Idź spać, bo chcę skończyć książkę.
Franek przeciągnął się.
- To idę sobie. A kiedy pójdziesz spać?
- Jak skończę książkę. Dlaczego pytasz?
- Bo przyjdę otworzyć okno – spojrzał na mnie z szatańskim uśmieszkiem, a może tylko tak mi się wydawało po lekturze.

Grażyna Strumiłowska

1 komentarz: