W antropologii zdobyła sobie popularność metoda badania świata poprzez analizę zjawisk w skali mikro: jednostkowych losów zwykłych ludzi, małych wydarzeń, drugorzędnych tytułów prasowych i trzeciorzędnej literatury - takie zjawiska nie powiedzą nam o wielkich ideach niczego pięknego. ale pokażą, na jakim gruncie wyrosły.
Wiemy, jak Adolf Hitler rozumiał ideały Nadczłowieka wymyślonego przez filozofów... a jak rozumiał Adolfa Hitlera niezbyt dobry (ale za to jedyny) dentysta w małym miasteczku w Prusach Wschodnich? Jak wygląda antysemityzm tam, gdzie lokalny żydowski bogacz sponsoruje szkoły, sierociniec, szpital, klub sportowy... i oddział NSDAP? Kim są naziści z małych miasteczek w 1934 roku? Z takich miasteczek rekrutowała się większość żołnierzy fuhrera, jego siły okupacyjne, jego cała reprezentacja w terenie. Kim byli, skąd się wzięli, jak doszli do władzy? Odpowiedź na te pytania pozwala zrozumieć ich postępowanie, gdy już tę władze mieli.
Kapitalna opowieść Kirsta o początku hitleryzmu wpisuje się w nurt rozrachunkowy Niemców jako narodu - rozrachunku z całą własną tradycją, nie tylko z 12 latami III Rzeszy. A jest to rachunek gorzki. Hitler może i pojawił się znikąd (czyli z Austrii) ale nie można tego powiedzieć o ludziach, którzy wynieśli go do władzy absolutnej.
Tytuł powieściowego cyklu brzmi dziwnie, bo to niemiecki idiom wywodzący się z I wojny światowej, upowszechniony przed drugą i nieco zapomniany w naszych czasach.
08/15 to oznaczenie modelu karabinu maszynowego Maxim - broni, która przyjęła się na całym świecie w setkach mutacji i nadała charakter konfliktom zbrojnym całej epoki. Wszystkie mutacje miały na celu udoskonalenie, ale zasadniczo pozostawiały taką samą konstrukcję.
Maxim 08/15 - wciąż ten sam... |
Wielki Fryc - twórca symboliki Prus |
Stąd wśród żołnierzy niemieckich (a w epoce Maxima przewinęli się przez armię niemiecką wszyscy Niemcy w wieku poborowym) zero-osiem-piętnaście czyli "Null-acht-fünfzehn" stał się potocznym symbolem równie czytelnym jak w Polsce pstryknięcie w kołnierzyk. Oznaczał wciąż to samo ale odnowione dla niepoznaki.
Dziwnie mi się czyta obrazek z niemieckiej społeczności w Prusach Wschodnich które dwanaście lat później miały stać się polskimi Mazurami. Trudno uwolnić się od myśli, że dni tych wszystkich ludzi są policzone i żaden z nich nie umrze ze starości we własnym domu, chociaż każdemu tylko taka śmierć wydawała się naturalna. Naturalnie Kirst miał tę samą świadomość - serię powieści "08/15" pisał wiele lat po wojnie.
Kreśli obrazek krainy dzieciństwa z mnóstwem detali i czułości ale wybiera moment gdy ta kraina znalazła się na równi pochyłej prowadzącej do unicestwienia. I poddaje analizie społeczeństwo zamieszkujące tę niewinną i uroczą krainę: małomiasteczkowe Prusy, niemiecki świat przytulnych domków, surowych ale kochających matek, interesików i codziennej troski skupionej między pracą, gospodą, kuchnią i kościołem.
Kirst zajmuje się wielkimi ideami: honorem, tradycją, uczciwością obserwowanymi w skali mikro... i podsuwa niewesoły wniosek: prawdziwa wielkość jest zaraźliwa. Człowiek wielkiego charakteru może odmienić szmatławą ideę. Wielka idea może odmienić nędznego człowieka. Ale jeśli do takiej przemiany nie doszło, to najwyraźniej wśród ludzi i idei zabrakło wielkości.
W tym świecie wszyscy udają tego, kogo w danej chwili udaje całe społeczeństwo.
Niemcy udawali nazistów, dopóki ktoś nie przerwał zabawy. W małym Gilgenrode był to hrabia Schulenburg. W całej III Rzeszy bomby a potem alianci...
Udawali tak dobrze, że nie nie sposób ich odróżnić od prawdziwych nazistów, podróbki były lepsze od oryginałów. Przy czym "lepsze" w odniesieniu do hitlerowców ma specjalne znaczenie...
Zwykli Niemcy w dążeniu do bycia perfekcyjnymi nazistami |
Brzmi wzniośle?
Owszem.
Sprzecznie z nastrojem powieści?
Tak.
Opowieść Kirsta jest w gruncie rzeczy doskonałą komedią, kolekcją groteskowych postaci, spełniającą wszystkie wymagania jakie dwa i pół tysiąca lat temu postawili komedii jej wynalazcy. Nawet kończy się małżeństwem a dobrzy bohaterowie na ogół unikają złego losu.
Z komedii zieje zgrozą tylko dlatego, że jej akcja toczy się w konkretnym momencie historii.
Po prostu nad tym światem wisi zagłada a w groteskowych wydarzeniach małego miasteczka widzimy jak rozpoczęła się katastrofa: od ambicji małych ludzi, drobnych awanturników i leniwych krzykaczy, którzy chcieli więcej wódki i kiełbasy za darmo i uważali swoje chęci za dowód wielkości.
To w gruncie rzeczy bardzo uniwersalny problem, dlatego powieść Kirsta weszła do kanonu literatury światowej.
Każdy może dobrze bawić się czytając o małej wojnie Sonnenbluma z Breitbachem bo to herosi na miarę Kargula i Pawlaka.
Tyle, że potem w swoim własnym bezpiecznym świecie odnajdziemy odpowiedniki książkowych bohaterów. Gilgenrode miało przed sobą jeszcze tylko 12 lat.
Ile mamy my sami?
(PO)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz